Jasna strona Chin
Recenzja wystawy: „Życie mieszkańców Chin pod koniec panowania dynastii Ming”
Pod fatalnym tytułem (czy to praca doktorska czy ekspozycja dla narodu?) kryje się wystawa budząca nostalgię i smutek. Albowiem oglądając doskonałe wyroby sprzed ponad trzech wieków, trudno uniknąć choćby przelotnej refleksji na temat powolnego zwijania się cywilizacji. I podświadomego choćby konfrontowania tych elegancko wyeksponowanych, niezwykłych dzieł sztuki, obiektów kultu (a szczególnie wyrobów codziennego użytku) z dzisiejszym obrazem Państwa Środka zalewającego świat miliardami przedmiotów byle jakich, brzydkich, kiczowatych. Misternie rzeźbione jadeitowe naczynia, wyrafinowana porcelana i zwoje malarskie, wysmakowane drobiazgi ułatwiające życie, uduchowione rzeźby Buddy. Świat, który szanował i doceniał piękno oraz potrafił się nim delektować. I komu to przeszkadzało? Być może jest jednak w narodzie jakaś choćby szczątkowa potrzeba odreagowania współczesnej popkulturowej papki, bo wystaw prezentujących odeszły świat dalekowschodniej estetyki (głównie Japonii i Chin) pojawia się w ostatnich latach w Polsce coraz więcej. Tym razem ponad sto eksponatów przybyło ze Stołecznego Muzeum Chin w Pekinie i trzeba przyznać, że są to obiekty absolutnie najwyższej klasy. Odległa mentalnie, historycznie i geograficznie kultura chińska nie pozwala wprawdzie przeciętnemu odbiorcy na pełne docenienie i zrozumienie walorów ekspozycji. Ale wystarczy się chwilę wpatrzyć choćby w bambusowy pojemnik z dekoracją przedstawiającą Siedmiu Mędrców z Bambusowego Gaju, by duszę zalała fala czystej estetycznej radości.
Życie mieszkańców Chin pod koniec panowania dynastii Ming, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, do 11 marca