Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Wystawy

Dwurnik chlasta

Recenzja wystawy: „75x75 Dwurnik”

Edward Dwurnik, Chęciny, 1966 r. Edward Dwurnik, Chęciny, 1966 r. Michał Jaworski / materiały prasowe
Subiektywny i ostry jak brzytwa obraz społeczeństwa polskiego. Śmieszny, smutny, prawdziwy.

Dwie prawdy o Edwardzie Dwurniku można ogłosić z pewnością. Po pierwsze, że jest jednym z najbardziej płodnych współczesnych malarzy, co zresztą jedni mogą uznać za wartość zdobiącą, podczas gdy inni – za powód do wstydu. Katalog wszystkich jego prac, sporządzony zapewne w dużym pocie czoła przez jego córkę w 2001 r., liczył ponad 2,7 tys. obrazów, co pozwala się domyślać, że dziś jest ich pewnie ponad 5 tys. Po drugie zaś, że jest jednym z artystów najbardziej niepokornych, prowokujących, chadzających własnymi ścieżkami nie tylko artystycznymi. Wielu dorzuciłoby do tego, nie bez racji, i prawdę trzecią – że to jeden z najciekawszych malarzy ostatnich dekad. Słusznie więc należała mu się godna wystawa na 75. urodziny, zgrabnie przez kuratora Bogusława Deptułę pomyślana jako prezentacja 75 jego obrazów (stąd tytuł).

75x75 Dwurnik, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, wystawa czynna do 17 czerwca

Polityka 16.2018 (3157) z dnia 17.04.2018; Afisz. Premiery; s. 69
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwurnik chlasta"
Reklama