Ciekawe konteksty do dobrego samopoczucia, utwierdzonego obchodami stulecia rodzimej awangardy, wnosi krakowska wystawa. Po pierwsze przesuwa cezurę czasową na 1908 r. (my narrację zazwyczaj rozpoczynamy od 1918 r.). Po drugie konfrontuje nasze osiągnięcia z tamtych czasów z artystycznymi poszukiwaniami w innych nieodległych nam i będących w podobnej sytuacji narodach: Czechów, Słowaków, Węgrów, Rumunów, ale i narodów bałkańskich. Co z tego zestawienia wynika? Chyba najbardziej zaskakuje fakt, że nasi sąsiedzi dużo szybciej przyswoili sobie nowe nurty i gdy my jeszcze pławiliśmy się w młodopolsko-secesyjnych klimatach, oni (np. Bohumil Kubišta, Antonín Procházka, Emil Filla) już sumiennie odrabiali lekcję z Cézanne’a czy kubizmu. Dopiero dobrą dekadę później, dzięki formistom, a później konstruktywistom, doszlusowaliśmy do nowoczesności i zaczęliśmy w niej brylować. Dzięki wnikliwej kwerendzie udało się pozyskać eksponaty z 50 europejskich kolekcji muzealnych, galeryjnych i prywatnych. Tworzą obszerną i bardzo ciekawą chronologiczno-problemową narrację. Dla nas szczególnie interesujące jest spotkanie z czołówką środkowoeuropejskich malarzy owych czasów. Znamy ich stosunkowo słabo – może poza Františkiem Kupką – i, jak się okazuje, trzeba to nadrobić.
Czas przełomu 1908–1928, Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie, do 9 czerwca