Jermaine Pennant, skrzydłowy klubu Stoke, kiedyś najdroższy nastolatek w historii angielskiego futbolu, odebrał w styczniu telefon od przedstawicieli swych poprzednich pracodawców – z Realu Saragossa – którzy pozbyli się go za notoryczne spóźnianie się na treningi. Hiszpanie przypomnieli piłkarzowi, że na parkingu przy dworcu kolejowym w ich mieście pół roku wcześniej zostawił Porsche. Pennant zbaraniał. On nie zapomniał, że zostawił Porsche. Zapomniał, że ma Porsche. Początkowo próbował się nawet upierać, że nie ma, ale Hiszpanie przypomnieli mu o indywidualnie dobranej tablicy rejestracyjnej, na której widniało znajome P33NNT (kluczyki znaleźli na przednim siedzeniu). Zapomnieć o samochodzie było mu o tyle łatwo, że zapłacił za niego 98 tys. funtów, czyli równowartość wynagrodzenia za zaledwie dwa tygodnie pracy. A między swoimi wcale nie jest krezusem...
Władza i kontrola
Piłkarska szatnia to miejsce szczególne: zaludniane przez młodziutkich bogaczy, demoralizowanych przez sławę, kobiety, agentów próbujących wycisnąć z ich karier finansowe maksimum. Trener musi tę grupę nakłonić do ciężkiej pracy na treningach, morderczego wysiłku w meczach rozgrywanych przez okrągły rok, wyrzeczeń między treningami i meczami. Musi godzić wybujałe ego; po zwycięstwach podsycać głód następnych zwycięstw; podporządkować sobie i zhierarchizować członków drużyny, a zarazem sprawić, by nikt nie poczuł się zbyt ważny lub nieważny; zmusić ich do umierania za siebie na boisku i niemal telepatycznej współpracy.
Dlatego Alex Ferguson z Manchesteru United, w tym fachu żywy pomnik, na pytanie o tajemnicę swego niesłychanego sukcesu odpowiada: „Władza i kontrola.