Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Jak wytrenować narodową potęgę

Czy w Polsce da się wychować mistrza?

Brytyjscy kolarze torowi pobili rekord świata w sprincie drużynowym. Anglicy swoich kochają za wszystko. Brytyjscy kolarze torowi pobili rekord świata w sprincie drużynowym. Anglicy swoich kochają za wszystko. Getty Images / Getty Images/FPM
Londyńskie igrzyska pokazały, że w konkurencji dyscyplin olimpijskich jesteśmy w trzeciej lidze. Nie mamy żadnej narodowej specjalności. I możliwości, żeby taką specjalność zdobyć.
Magdalena Piekarska walczy ze Szwajcarką TiDmitry Lovetsky/AP/East News Magdalena Piekarska walczy ze Szwajcarką Ti

Prezes Polskiego Związku Szermierczego Jacek Bierkowski nie będzie miło wspominał igrzysk w Londynie. Światowe władze fechtunku wyznaczyły go na delegata technicznego zawodów, więc miał się z czego tłumaczyć, gdy Koreanka Shin A Lam przez ponad godzinę ze łzami w oczach okupowała planszę, protestując przeciw przeciąganiu w nieskończoność jednej sekundy w dogrywce swojej półfinałowej walki, w końcu przegranej.

Na domiar złego polscy szermierze walczyli fatalnie. – Szlag mnie trafia, bo przecież gołym okiem widać, że coś w świecie znaczymy! – złości się prezes Bierkowski. I wylicza: Edward Korfanty, najlepszy w świecie specjalista od szabli, pracuje z Amerykanami. Egipcjanin Alaaeldin Abouelkassem, srebrny medalista we florecie, jest trenowany przez Pawła Kantorskiego. Bartek Piasecki, startujący pod norweską flagą, zdobył dla swojej nowej ojczyzny srebro w szpadzie. A jego finałowy rywal, Wenezuelczyk Ruben Limardo, od lat mieszka i trenuje u nas – wprawdzie pod okiem swojego rodaka, ale przecież korzysta z naszego warsztatu i pomocy fachowców. Śmiało moglibyśmy dostać honorowy złoty medal olimpijski za wkład w rozwój światowej szermierki.

Więc gdy prezes Bierkowski wraca z narady na najwyższym szczeblu poświęconej owej najdłuższej sekundzie oraz obłaskawianiu Koreańczyków i wreszcie ma chwilę oddechu, zastanawia się. – Może pójść w specjalizację, w jakiś sport narodowy? Ale za moment macha ręką: – Do tego trzeba systemu i sensownego wydawania pieniędzy. A u nas nie ma ani jednego, ani drugiego.

Zdaniem trenerów, szczególnie tych, którzy pamiętają, jak kluby miały dobrze za socjalizmu, myśleć o specjalizacjach to trzeba było ćwierć wieku temu. – Nie wiem, czy ten model – przyklejanie klubów do zakładów pracy – był najlepszy z możliwych.

Polityka 32-33.2012 (2870) z dnia 08.08.2012; Ludzie i Style; s. 128
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak wytrenować narodową potęgę"
Reklama