Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Zapasy z piłką

Legia Warszawa pod nową władzą

Mistrz Polski wciąż odstaje od europejskiej konkurencji na dwóch zasadniczych polach, czyli pod względem finansów oraz wartości sportowej. Mistrz Polski wciąż odstaje od europejskiej konkurencji na dwóch zasadniczych polach, czyli pod względem finansów oraz wartości sportowej. Andrzej Iwańczuk / Reporter
Chuligani warszawskiej Legii zafundowali jej nowym właścicielom, Bogusławowi Leśnodorskiemu i Dariuszowi Mioduskiemu, trudny start. Ostatnie awantury, mówią, zniweczyły rok pracy.
Dariusz Mioduski i Bogusław Leśnodorski, którzy odkupili klub od koncernu ITI.Tomasz Radzik/SE/East News Dariusz Mioduski i Bogusław Leśnodorski, którzy odkupili klub od koncernu ITI.

W normalnych okolicznościach mecz Legii z Wisłą Kraków byłby jednym z hitów sezonu, jednak zamiast święta była stypa przy pustych trybunach. To efekt kary nałożonej na mistrzów Polski przez Komisję Ligi za bójki chuliganów Legii i Jagiellonii Białystok w sektorze gości podczas poprzedniego ligowego spotkania przy Łazienkowskiej. Legia i tak może mieć poczucie ulgowego traktowania, bo jej kibice od dawna testują cierpliwość działaczy. Do bójek wprawdzie nie dochodziło, ale na żylecie, trybunie zajmowanej przez ultrasów, regularnie odpalano zakazaną pirotechnikę i wywieszano flagi, na których widniały dwuznaczne symbole, interpretowane jako rasistowskie, a nawet nawiązujące do faszyzmu.

Bijące serce klubu

Straty, jakie Legia poniosła w ciągu minionych kilku miesięcy wskutek kar finansowych za wybryki kibiców oraz zamykania trybun, sięgają 6 mln zł. Od stycznia biją one po kieszeni Dariusza Mioduskiego i Bogusława Leśnodorskiego, którzy odkupili klub od koncernu ITI (kwota transakcji pozostaje tajemnicą). Elementem strategii było objęcie przez Leśnodorskiego fotela prezesa Legii pod koniec 2012 r. – Boguś miał wyprostować wiele spraw, które stały w Legii na głowie. Przede wszystkim skończyć z klimatem permanentnego konfliktu między żyletą a władzami klubu – podkreśla Mioduski, który w tym tandemie ma 80 proc. udziałów.

Leśnodorski podjął się misji z właściwą sobie energią.

Marek, bywalec żylety od ponad 20 lat: – Takiego prezesa jeszcze tu nie było. Wreszcie mam pewność, że Legią rządzi człowiek, który ją naprawdę kocha. No i nam, ultrasom, daje poczucie, że jesteśmy sercem tego klubu.

Leśnodorski przymykał oczy na wybryki kibiców, chwalił za efektowne oprawy i publicznie dawał do zrozumienia, że przepisy dotyczące używania rac oraz pirotechniki są nieżyciowe, co żyleta interpretowała jako zielone światło na łamanie prawa.

Polityka 12.2014 (2950) z dnia 18.03.2014; Ludzie i Style; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Zapasy z piłką"
Reklama