Ludzie i style

Gry z myszką

Retrogaming: gracze wracają do swych korzeni

Kadr z filmu „Piksele” Kadr z filmu „Piksele” Everett Collection / EAST NEWS
Kosmici ze „Space Invaders” na koszulkach, Pac-Man pożerający miasta w filmie „Piksele” czy powrót marki ZX Spectrum – moda na estetykę starych gier wideo osiąga apogeum. Czy kryje się za tym coś więcej niż nostalgia? I po co komu antyki w świecie nowych technologii?
Koszulka z symbolami z gry Space Invadersmateriały prasowe Koszulka z symbolami z gry Space Invaders

Ostrożnie schodzę w głąb lochów pod świątynną kryptą gotów błyskawicznie kliknąć kursorem na toporną, zbudowaną z paru pikseli na krzyż, ikonę miecza... Paleta kolorów jest skromna, animacje umowne, detali brak. Przedstawiony świat to ledwie powtarzalny zbiór symboli, mechanizmów spustowych dla wyobraźni odbiorcy, w której to tak naprawdę, a nie na ekranie komputera, rozgrywa się ta przygoda. Nie mogło być inaczej, bo w roku 1990, gdy Westwood Studios tworzyło grę „Eye of the Beholder”, nawet najpotężniejsze komputery PC miały moc obliczeniową nieporównywalnie mniejszą niż dzisiejsze smartfony.

Ograniczenia technologii nie dotyczyły jednak inwencji twórców. Ton środowisku nadawali żarliwi pasjonaci i w efekcie ówczesne gry stanowiły znacznie ambitniejsze wyzwania niż dzisiejsze masowe produkcje. Były en masse trudniejsze, wymagały więcej inteligencji, uwagi, cierpliwości i zręczności, ale za to nagradzały osiągnięcie celu głęboką satysfakcją. To jeden z powodów, dla których tak wielu ludziom trudno się od nich oderwać, mimo że pod względem technologicznym dzieli je od dzisiejszych produkcji przepaść.

Bartłomiej Kluska, autor traktujących o historii gier książek „Dawno temu w grach” i (wraz z Mariuszem Rozwadowskim) „Bajty polskie”, właśnie w umowności oprawy audiowizualnej gier sprzed dekad oraz w pułapie stawianych przez nie wyzwań widzi główne powody renesansu ich popularności. – Na ekranie malutki samolocik leci nad niebieskim paskiem udającym rzekę i strzela do innych samolocików albo ludek z paru pikseli skacze po kwadratowych klockach, by uratować księżniczkę, a cała reszta, właściwie większość, opowieści dzieje się w głowie – z takim kinem nie wygra nawet najlepsza grafika generowana przez najnowocześniejsze komputery – uważa Kluska.

Polityka 39.2015 (3028) z dnia 22.09.2015; Ludzie i Style; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Gry z myszką"
Reklama