Tren’ness Woods-Black: – Jest pani z Polski? W ubiegłym roku spędziłam w Krakowie fantastyczny tydzień. Bardzo mi smakowało polskie jedzenie. Prawdziwy „comfort food”.
Marta Wróbel: – Soul food też jest takim „jedzeniem pocieszenia”?
Jak najbardziej. Pozwala poczuć się jak w domu. Zwykle są to przecież dania, które pamiętamy z dzieciństwa, bo przygotowywały je nasze mamy i babcie. Afroamerykanom, szczególnie tym pochodzącym z Południa, soul food też kojarzy się z rodzinnym domem. Przepisy na chleb kukurydziany, duszoną kapustę pastewną, golonkę, fasolę czarne oczko z bekonem, żeberka w sosie BBQ, kurczaka w chrupiącej panierce, flaki wieprzowe, ciasto ze słodkich ziemniaków i inne potrawy kobiety w mojej rodzinie przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie. Babcia urodziła się w Karolinie Południowej. Jej przodkowie byli niewolnikami, a początków tej kuchni należy szukać właśnie w czasach niewolnictwa.
Zaraz, zaraz – flaki popularne są i u nas. Jadła je pani w Polsce?
Nie! Nie miałam pojęcia, że wy też je serwujecie. To ciekawe, jak kulinarne wpływy się przenikają. W soul food i kuchni amerykańskiego Południa jedzenie flaków ma dwa źródła. Po pierwsze, niektórzy niewolnicy jedli je jeszcze w Afryce, zanim zostali przywiezieni do USA. Po drugie, w czasach kolonialnych właściciele oddawali niewolnikom resztki mięsa wołowego i wieprzowego, którego sami by nie tknęli. Były to właśnie flaki, a także podroby, wieprzowe nóżki czy ogony wołowe. Afroamerykanie musieli się nauczyć je przyrządzać. W Karolinie Południowej flaki są tak popularne, że od 50 lat mają swoje oficjalne święto. W miasteczku Salley z tej okazji organizowany jest festyn, podczas którego od rana do wieczora serwuje się flaki przyrządzane na różne sposoby.