Catering trafia pod strzechy. Jedzenie z pudełka nie oznacza jednak zdrowszej diety
Jedzenie z pudełka nie oznacza zdrowszej diety
Tekst został opublikowany w POLITYCE we wrześniu 2016 roku.
Firmy zajmujące się cateringiem dietetycznym w ostatnich dwóch, trzech latach opanowały Polskę. Nie ma chyba większego miasta w kraju, gdzie nie można byłoby zamówić trzech czy pięciu posiłków dziennie, dostarczanych każdego ranka. A i mniejsze miejscowości mogą liczyć na to, że znajdą się w strefie dostawy, choć z pewnymi wyjątkami. – Oprócz dużych miast obsługujemy też małe miejscowości i wsie, ale jeśli są położone w niewielkiej odległości od miast. Inaczej jest to nieopłacalne – mówi Joanna Pokrzyk, pracująca w firmie Dietering, dostarczającej swoje posiłki na terenie trzech czwartych Polski.
Zdarza się, że właściciele firm zajmujących się cateringiem równocześnie prowadzą restauracje albo kiedyś zarządzali lokalami gastronomicznymi i w branży pracują od dawna. Choć są i tacy, którzy specjalizują się tylko w cateringu. – Zajmujemy się wyłącznie cateringiem, który prowadzimy w trzech postaciach – mówi Andrzej Smoliński, właściciel firmy SAAS ze Szczecina. – Po pierwsze, lokalnie rozprowadzamy tzw. dietę pudełkową składającą się ze świeżych produktów. Po drugie, przygotowujemy posiłki w słoikach, które wysyłamy na terenie Polski, a także za granicę, np. do Wielkiej Brytanii, a po trzecie, organizujemy posiłki na różnego rodzaju bankiety, spotkania biznesowe – dodaje.
Catering dietetyczny ma stanowić alternatywę dla domowego gotowania. – Codziennie, już od piątej rano, dowozimy zestaw posiłków na cały dzień. Każdego dnia dostarczamy jedzenie kilkuset osobom na terenie Wrocławia, Opola, aglomeracji śląskiej, Łodzi i Warszawy. W sobotę przywozimy posiłki na cały weekend: sobotę i niedzielę – wyjaśnia Mateusz Feldman z Fit-Cateringu. Jedzenie jest próżniowo zapakowane w pojemniki, które – po ściągnięciu folii – można od razu włożyć do mikrofalówki, aby odgrzać posiłek.
– Żywność powinna być przechowywana w lodówce, a jej czas przydatności do spożycia to około trzech dni, ponieważ dania przygotowywane są ze świeżych składników. Na każdym pudełku znajdują się odpowiednie instrukcje – tłumaczy Pokrzyk. Na opakowaniach znajduje się też czasem wartość energetyczna posiłku (ta dostępna może być też w jadłospisie otrzymywanym z tygodniowym lub dziennym wyprzedzeniem), jego makroskładniki, rzadko dokładny skład produktów, ponieważ wiele firm obawia się kopiowania ich przepisów.
Klienci firm cateringowych mogą wybrać wiele rodzajów diet o różnej wartości energetycznej: od 1000 kcal do 2500 czy więcej. Mamy więc diety śródziemnomorskie, takie, w których jemy tylko ryby, ale rezygnujemy z innego mięsa, wegetariańskie, wegańskie, diety, z których wyeliminowano laktozę bądź gluten. Dietę możemy też spersonalizować w zależności od naszych preferencji żywieniowych i stanu zdrowia. Jeden dzień to koszt od 40 do nawet 90 zł za pięć posiłków (śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja), w zależności od wybranego wariantu – im dieta bardziej kaloryczna czy skomplikowana, tym droższa. Łącznie jest to zatem wydatek rzędu od 1,2 tys. do blisko 3 tys. zł miesięcznie dla jednej osoby.
Na tle danych o wydatkach polskiego społeczeństwa kwoty te wydają się wysokie. Z badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że przeciętne wydatki w gospodarstwach domowych na jedną osobę w 2015 r. wynosiły 1091 zł i stanowiły niecale 78 proc. dochodów, a jedna osoba w gospodarstwie domowym przeznaczała średnio 24 proc. tych wydatków na żywność i napoje bezalkoholowe.
Ile to kosztuje i za co się płaci?
Posiłki serwowane w ramach takiego cateringu przygotowywane są pod okiem dietetyków. W wielu, choć nie we wszystkich, firmach istnieje możliwość kontaktu z dietetykiem i wywiadu żywieniowego – tak, by ktoś kontrolował np. efekty zrzucania zbędnych kilogramów. Ale osobista forma kontaktu z dietetykiem to rzadkość. Zwykle rozmowa odbywa się za pośrednictwem telefonu lub internetu.
Firmy chwalą sobie ten rodzaj wywiadu ze względu na szybkość, ale nie wszyscy klienci są zadowoleni. – Przed zamówieniem diety rozmawiałam z dietetykiem. Był to jednak krótki wywiad i jego efekty w konsekwencji nie były zadowalające. Po stosowaniu cateringu dietetycznego przez ponad miesiąc moje wyniki badań pogorszyły się i zachorowałam na anemię – opowiada Anna, dwudziestokilkuletnia mieszkanka Warszawy, która przygodę z cateringiem dietetycznym zakończyła pod koniec czerwca tego roku. – Wydaje mi się, że plan został źle dobrany. Mimo że regularnie ćwiczę, nie udało mi się też schudnąć i to również może mieć związek ze zbyt niskokalorycznymi posiłkami, które spowolniły mój metabolizm.
Dietetycy niezaangażowani w pracę przy sprzedaży pudełek nie wykluczają kontaktu telefonicznego lub internetowego wywiadu żywieniowego, choć polecają osobistą wizytę. – Bardzo ważne jest, aby na początku, przed zamówieniem cateringu, odbył się wywiad żywieniowy z dietetykiem, on może być przeprowadzony telefonicznie bądź mailowo, ale ważne, żeby to dietetyk określił potrzeby danego klienta, a nie on sam – mówi Jagoda Rydelek, dietetyk kliniczny, związana ze Śląskim Uniwersytetem Medycznym w Katowicach. – Niezbędnymi informacjami do stworzenia planu diety są: stan zdrowia pacjenta, jego wzrost, masa ciała, aktywność fizyczna. Wskazane byłoby także mieć dostęp do badań krwi.
Kto zamawia takie jedzenie i co znaleźć możemy w tych pudełkach? Nie ma reguły, choć klienci firm zajmujących się cateringiem dietetycznym to zwykle osoby mieszkające w dużych miastach, które nie mają czasu, żeby samodzielnie gotować. Są zapracowani, zabiegani, ale mają świadomość zdrowego żywienia. Wśród posiłków znaleźć możemy na przykład granolę z twarożkiem i owocami, sałatkę śledziową, pełnoziarniste tagiatelle z kurczakiem i orzechami włoskimi, pieczeń z indyka po hiszpańsku, ciasto czekoladowe z fasoli czy sałatkę z kurczakiem, suszonymi śliwkami i orzechami.
– Pierwszy raz usłyszałam o cateringu dietetycznym od mojej znajomej, która zamawia dla siebie zestawy, kiedy ma popołudniowo-wieczorne zmiany w pracy. Korzystała już z dwóch firm cateringowych i była bardzo zadowolona. Ja niestety mniej – opowiada Katarzyna, trzydziestolatka z aglomeracji śląskiej. – Choć jedzenie, które mi dostarczano, było dość zróżnicowane i całkiem dobre, to w ciągu trzech tygodni dwa razy dostałam zepsute posiłki, a raz pomylono cały mój zestaw na jeden dzień z zestawem o innej kaloryczności.
Klientce zaproponowano rekompensatę w postaci dodatkowego dnia z cateringiem dietetycznym. – Dostałam jednak dość nieprzyjemną wiadomość od firmy: że to niemożliwe, aby jedzenie było zepsute, bo ich szefowa właśnie zajada się tym rzekomo nieświeżym posiłkiem.
Anna z Warszawy dodaje, że oprócz walorów smakowych, które w zależności od firmy bywają różne, istotny jest także aspekt finansowy takiego cateringu dietetycznego. Trzeba mieć świadomość, że płaci się w dużej mierze za wygodę. Rzadko która firma chce udzielić informacji, jaki procent dziennej kwoty przeznacza na zakup produktów. Mateusz Feldman z Fit-Cateringu twierdzi, że u nich jest to około 35–40 proc.
– Taki sposób żywienia po prostu się nie opłaca – twierdzi Anna. – Nie najadałam się tymi posiłkami, nie do końca też mi smakowały. Na śniadanie najczęściej serwowane były owsianki, sałatki. Nie poleciłabym tej diety znajomym, sama też nie mam zamiaru jej kontynuować.
Katarzyna: – Mnie udało się kupić dietę na trzy tygodnie w promocyjnej cenie. Za dzień zapłaciłam 40 zł, a nie około 60, jak w przypadku ceny regularnej. Dużo jem na mieście, więc nie jest to dla mnie wygórowana kwota. Jeśli bym chciała żywić się tylko w barach i restauracjach, wydałabym dużo więcej. Oczywiście gdybym gotowała, wydałabym o połowę mniej, ale dzięki cateringowi nie muszę planować zakupów – mówi.
Paweł, pracownik korporacji mieszczącej się na Śląsku, która zatrudnia około 300 osób, sam nie korzysta z cateringu dietetycznego, bo uważa usługę za zbyt drogą, ale widzi popularność diety pudełkowej u siebie w firmie. – Codziennie na recepcję przywożonych jest około 20–30 zestawów. Najwięcej jest ich zaraz po Nowym Roku. Łączy się to zapewne z tym, że wtedy i frekwencja na siłowniach jest największa – śmieje się Paweł.
Jego słowa potwierdza zdanie właściciela firmy cateringowej Miód Malina Warszawa, według którego usługa staje się najpopularniejsza jesienią, po okresie wakacyjnych wyjazdów i weekendowych eskapad, kiedy już nasz tryb życia staje się bardziej regularny, oraz po Nowym Roku. – Wówczas jest to związane w dużej mierze z postanowieniami noworocznymi – ludzie ponownie zaczynają przykładać większą wagę do swojej sylwetki, chcą coś zmienić w swoim życiu, a jak wiadomo, sposób odżywiania stanowi jeden z kluczowych elementów naszego samopoczucia – wyjaśnia Paweł Hryniewicz.
Są jednak tacy, dla których catering staje się sposobem na życie. Nie wyobrażają sobie codziennego gotowania i rezygnacji z takiej wygody, która w dodatku im smakuje. – Z cateringu dietetycznego korzystam już ponad pół roku. Teraz obsługuje mnie już druga firma. Za dzień płacę 40 zł i uważam, że to uczciwa kwota. Jestem często w rozjazdach, więc to dla mnie idealny wybór – mówi Dominika, która ma 25 lat i prowadzi własną firmę.
Zdrowie w pudełku?
Czy catering dietetyczny, który według zapewnień oferujących go firm wykorzystuje produkty wysokiej jakości, rzeczywiście jest zdrowy? W końcu posiłki do zjedzenia na ciepło klienci odgrzewają najczęściej w mikrofalówce, bo jest to najszybsza i najłatwiejsza opcja. Grzegorz Łapanowski, kucharz i autor publikacji kulinarnych, twierdzi, że taki sposób przygotowania dań to wybranie mniejszego zła. – Oczywiście, że dobrze byłoby jeść wszystko przygotowane na świeżo, ale musimy się też skonfrontować z rzeczywistością, z tym, jak wygląda nasza codzienność. Wielu z nas nie ma czasu codziennie gotować – mówi. – Wiele osób z telewizji, które czasem spędzają po 12 godzin i więcej na planie, nie ma jak zjeść normalnego posiłku w ciągu dnia. I tak jest też z innymi zawodami – policjantami, taksówkarzami. Oni cały dzień są w pracy – dodaje.
Łapanowski podkreśla przy tym, że sama idea cateringu, czyli jedzenie pięciu zbilansowanych posiłków dziennie przygotowanych pod okiem dietetyka i dostarczanych regularnie, jest dobra. Samemu też zdarzyło mu się korzystać z cateringu dietetycznego, trwało to tydzień. – Ma to swój urok, sens i wygodę. To był intensywny zawodowo czas i chciałem mieć pewność, że będę jadł regularnie – wyjaśnia.
Ciekawą alternatywą, choć wymagającą już poświęcenia własnego czasu, wydaje się propozycja, którą oferuje Pomysł Szefa. Firma wzoruje się na idei takich marek jak Blue Apron czy Hellofresh. Chodzi o dostarczanie pudełek z produktami i przepisami kulinarnymi na kilka posiłków dziennie. Klient otrzymuje dokładnie te składniki, których potrzebuje, aby przygotować dania z załączonych przepisów.
Są już stosowne publikacje naukowe. „Catering dietetyczny wydaje się być wartościowym narzędziem w pracy dietetyka z pacjentem otyłym” – twierdzą mgr inż. Magdalena Muszyńska, dr inż. Krystyna Pogoń i mgr inż. Piotr Pogoń w badaniu pt. „Ocena możliwości zastosowania cateringu dietetycznego w celu edukacji żywieniowej pacjentów otyłych". Zwracają jednak uwagę, że „(...) dobór odpowiedniego pakietu dietetycznego z dostępnych powinien zostać wykonany przez specjalistę i polecony pacjentowi, a efekty jego stosowania monitorowane”. Wynika z tego, że dobrze dobrana i przygotowana dieta przez dietetyków i firmy cateringowe to rzeczywiście sposób na zmianę przyzwyczajeń żywieniowych, nauczenie się regularności w spożywaniu posiłków i zrzucenie na wadze. Co jest o tyle istotne, że ponad połowa społeczeństwa w Polsce ma problem z otyłością.
– Polacy są bardzo podzielonym społeczeństwem. Z jednej strony mamy dzieci i dorosłych chorych na otyłość, jędzących wysoko przetworzone produkty, a z drugiej strony ludzi uczestniczących w targach śniadaniowych, interesujących się ekologiczną żywnością, wegetarianizmem czy weganizmem. Te dwa trendy występują równolegle. Zatem zarówno ci, którzy mówią, że jest dobrze, jak i ci, którzy mówią, że jest źle, mają rację – twierdzi Łapanowski. Pytanie, czy catering dietetyczny – przy wszystkich zaletach – może zastąpić domowe gotowanie czy wyjścia do restauracji? I czy najsmaczniejsze tagiatelle z kurczakiem i orzechami pozwoli nam zapomnieć o pierogach zrobionych przez mamę czy babcię.