Wiele lat temu Jeremy Clarkson odzierał nas z budowanych na sentymentach złudzeń, udowadniając, że Polonez to najgorsze auto świata. „Zbudowany z blachy tak cienkiej, że mogłaby ona służyć za firanki. Solidny i trwały jak erekcja emeryta” – kpił gwiazdor programu „Top Gear”. Niech dowodem na patriotyczny sprzeciw zmotoryzowanej części polskiego społeczeństwa na tę zniewagę będzie wyłączenie możliwości zamieszczania komentarzy pod niesławnym filmem na oficjalnym youtube’owym kanale stacji BBC Brit. Dziś młodzi Polacy, którzy Poloneza pierwszy raz widzieli w serialu z porucznikiem Borewiczem, przyznają Clarksonowi rację.
Polska motoryzacja pełna jest romantycznych legend. O pięknym skądinąd prototypie Syreny Sport, który nigdy nie wszedł do seryjnej produkcji, bo peerelowskim władzom kojarzył się z wolnością. O wizjonerskim aucie Beskid, którego bryłę w latach 90. ukradli Francuzi projektujący Renault Twingo. O Tarpanie Honkerze, który na wojennej ścieżce w Afganistanie radził sobie lepiej niż amerykański Humvee… Rzeczywistość to niestety cienka, korodująca blacha Poloneza albo kalejdoskop awarii Fiata.
– Spójrzmy prawdzie w oczy: w budowaniu samochodów nigdy nie szło nam wybitnie. Większość naszego dorobku to zbieranina aut licencyjnych i trochę niezbyt udanych autorskich konstrukcji z nielicznymi chlubnymi wyjątkami. Więc mit trzeba było sobie stworzyć. Stąd te wszystkie bzdury o potędze polskiej motoryzacji i nadludzkich zdolnościach inżynierów – mówi Michał Koziar, twórca najpopularniejszego w Polsce cyklu filmowych recenzji aut powszechnych u nas za Gomułki i Gierka: zarówno tych produkowanych nad Wisłą, jak i importowanych z ZSRR, Rumunii, NRD lub Czechosłowacji.
Już tytuł cyklu, dostępnego m.