Szybki test. Oto jesteśmy świadkami jakiegoś sensacyjnego zdarzenia, sięgamy więc po smartfona, klikamy ikonkę aparatu, ustawiamy tryb wideo i kręcimy. Wkrótce nasz filmik podbije internet i zarobi tonę lajków. Ale zanim się to stanie, musimy odpowiedzieć sobie na jedno bardzo ważne pytanie: czy kręcąc, będziemy trzymać telefon pionowo czy poziomo?
Kiedyś odpowiedź była prosta – oczywiście, że poziomo. Tak, żeby można to było potem oglądać na ekranach laptopów i telewizorów, w panoramicznym formacie 16:9. Dowcipny twitterowicz pisał kilka lat temu z okazji Czarnego Piątku, czyli wypadającego po Święcie Dziękczynienia festiwalu przecen i szaleństw zakupów: „Jeśli zobaczysz, że dwie osoby biją się o telewizor, bądź człowiekiem – ustaw kamerę poziomo”. Inni dowcipnisie nagrali z kolei filmik na YouTube, na którym wymierzają kary winnym jednego z największych internetowych przewin: kręcenia filmów w poziomie. Bo sprawa wywołuje emocje.
Klątwa czarnego paska
Analogowa fotografia nie sprawiała problemów – naświetlone zdjęcie, niezależnie od tego, czy było pejzażem czy portretem, brało się do ręki i oglądało. Cyfrową oglądało się na ekranach komputerów w proporcjach odziedziczonych po telewizorach. Pionowemu zdjęciu towarzyszyły więc czarne paski. W przypadku wideo nie było wątpliwości, jak trzymać kamerę. Chociaż jeden z pierwszych filmów świata (pokazujący spadającego kota) nakręcono w formacie pionowym, to standardem stały się szerokie ekrany. Zbyt szerokie do bliskiej kwadratowi telewizji – panoramiczne dzieła, trafiając na domowe odbiorniki, drażniły czarnymi paskami od góry i dołu lub (szczególnie w epoce VHS) były kadrowane do obowiązujących wówczas proporcji 4:3. Sprawiało to nieraz problemy – kiedy ogląda się np.