Ludzie i style

Doha 2019. Sześć medali na dziwnych mistrzostwach

Żeńska sztafeta 4 razy 400 m podczas Mistrzostw Świata w Lekkoatletyce, Doha 2019 r. Żeńska sztafeta 4 razy 400 m podczas Mistrzostw Świata w Lekkoatletyce, Doha 2019 r. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
W ostatnim dniu lekkoatletycznych mistrzostw świata w Katarze przeżyliśmy dwa radosne momenty.

Najpierw Marcin Lewandowski dobiegł trzeci do mety w finale 1500 m, a później dziewczyny ze sztafety 4 x 400 m zostały wicemistrzyniami. Drużyna trenera Aleksandra Matusińskiego pobiegła w składzie: Iga Baumgart-Witan, Patrycja Wyciszkiewicz, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic.

Wcześniej oglądaliśmy na podium jeszcze czworo Polaków. Joannę Fiodorow (srebro), Pawła Fajdka (złoto) i Wojciecha Nowickiego (brąz) – medalistów w rzucie młotem, no i tyczkarza Piotra Liska (brąz).

ME w lekkoatletyce dla Polski: W sumie siedem złotych medali

Bohaterowie ostatni na mecie

To były dziwne, nie przez wszystkich chciane zawody. Obawy dotyczyły m.in. klimatu. Z tego powodu najważniejsza impreza roku odbywała się znacznie później niż zwykle, a mimo to bogaci gospodarze musieli zbudować całkowicie klimatyzowany stadion. To się udało. Gorzej z frekwencją na trybunach i organizacją, na którą dość powszechnie narzekano. W tej sytuacji zaskoczeniem był świetny poziom zawodów w większości konkurencji.

Ale tym, co utkwiło mi najmocniej w pamięci, nie było żadne wielkie zwycięstwo czy niebotyczny wynik. To obraz słaniającego się ze zmęczenia Jonathana Busby’ego z Aruby, który nie dotarłby do mety eliminacyjnego biegu na 5 km, gdyby nie Braima Dabo z Gwinei Bissau. Dabo, sam skrajnie wyczerpany, dźwigał rywala i razem niemal doczołgali się do ostatniego metra. Stracili pięć minut do zwycięzcy, mimo to zostali bohaterami.

Polska potęgą tylko w regionie

W klasyfikacji medalowej Polska tym razem zajęła 11. lokatę, o kilka miejsc gorszą niż dwa lata temu w Londynie. Gdyby jednak Anita Włodarczyk była zdrowa i przyjechała bronić poprzednich tytułów w rzucie młotem, pewnie by się to jej udało i wówczas utrzymalibyśmy poprzednią pozycję.

Nie zmienia to faktu, że światową potęgą nie jesteśmy i raczej nie będziemy. Potęga regionalna – tak. Światowa – nie. Dlatego nie należy liczyć, że za rok podczas igrzysk w Tokio lekka atletyka nadzwyczajnie poprawi nasze statystyki medalowe. Jeśli patrzeć na sprawy trzeźwo, może być gorzej, przynajmniej jeżeli chodzi o liczbę krążków.

Haratyk, Bukowiecki, Małachowski i Kszczot bez formy. Ale i tak w Dosze nie było źle

Weźmy tak wychwalanych kulomiotów. Michał Haratyk nie przebrnął nawet eliminacji, a Konrad Bukowiecki kompletnie pomylił się w ocenie możliwości swoich i rywali. Zapowiadał dość buńczucznie medal, tymczasem musiałby pchnąć półtora metra dalej, żeby mieć prawo pojawienia się na podium. Jak sam powiedział dziennikarzom, taka porażka może zniechęcić do uprawiania tej konkurencji. Zniechęcić może się także stary mistrz rzutu dyskiem Piotr Małachowski. Zmienił trenera, nabrał optymizmu, a Doha stała się świadkiem jego ugrzęźnięcia w eliminacjach. Inny przegrany to Adam Kszczot, który przyjechał do Kataru najzwyczajniej bez formy.

Byłoby naiwnością oczekiwać, że wszystkie szanse medalowe rzeczywiście się ziszczą. Jest nieźle, jeżeli w jednej trzeciej to się uda. Z tego punktu widzenia w Dosze nie było źle.

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną