To historia jak z „Gwiezdnych wojen”, a dokładnie „Mrocznego widma”, gdzie na początku widzowie oczekujący pojedynków na miecze świetlne i kosmicznych pościgów muszą wysłuchać nudnej narracji o wojnie celnej. Bo właśnie o to poszło w sporze między Epic Games, twórcami „Fortnite”, a Apple. O wynoszącą 30 proc. opłatę od każdej transakcji, jaką pobiera firma. Zaraz jednak – jak w „Gwiezdnych wojnach” – robi się wesoło. Epic Games do swojej walki postanowił zaangażować nie tylko prawników, ale także graczy.
To właśnie do fanów gry skierowana jest reklama „Nineteen Eighty-Fortnite” i hasztag #FreeFortnite. Czarno-biały filmik przedstawia postacie siedzące przed gigantycznym monitorem, z którego bełkocze dyktator z głową w kształcie nadgryzionego jabłka. W stronę ekranu biegnie kolorowa postać, którą gonią opancerzeni policjanci. Postać w tęczowej koszulce to Brite Bomber, jedna z wielu bohaterek kultowej gry. W ręce dzierży specjalny młot w kształcie ikonicznej lamy-jednorożca, zamachuje się i niszczy ekran.
To oczywiste nawiązanie do słynnej reklamy „1984” komputera Apple Macintosh, w dodatku użyto orwellowskiej estetyki, aby pokazać firmę Apple jako wojownika o wolność z dominacją szarych i nudnych pecetów.