Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Mistrz Djoković na aucie

Novak Djoković został zdyskwalifikowany podczas turnieju US Open 2020. Novak Djoković został zdyskwalifikowany podczas turnieju US Open 2020. Danielle Parhizkaran / Forum
Novak Djoković został wyrzucony z US Open za nieumyślne uderzenie piłką sędzi liniowej. Wszyscy arbitrzy tenisowej elegancji mają teraz używanie.

Tenisowy kodeks dobrych manier jest niezwykle surowy, więc już z chwilą, gdy z kortu powiało grozą, bo trafiona w szyję sędzina nie mogła złapać oddechu, było jasne, że kara może być tylko jedna: dyskwalifikacja. Bez względu na pozycję Serba w zawodowym tenisie oraz imponującą listę dokonań. Negocjacje Djokovicia z sędziami się nie powiodły. Cały jego dorobek na tegorocznym US Open został skreślony w jednej chwili. Nie ma w tenisie świętych krów.

Czytaj też: Zakończona kariera Agnieszki Radwańskiej

Kto dołoży Serbowi? Konkurs zza biurka

To, że Serb jest w gorącej wodzie kąpany, nie jest dla miłośników tenisa żadną tajemnicą. Zdarzały mu się w przeszłości na kortach różne wybryki, niemiłe tenisowym purystom wyrazy frustracji, które ochoczo podciągali nawet do kategorii chamstwa. Oczywiście, miotanie piłek na lewo i prawo bez refleksji, że może się to skończyć dla trafionego bądź trafionej poważnym urazem, nie świadczy najlepiej o rozsądku Djokovicia, ale konkurs na to, kto teraz zza biurka mocniej Serbowi przyłoży, jest żenujący. Stał się już nie tylko chamem, ale i tchórzem, który nie przyszedł na pomeczową konferencję prasową. Okrzyknąć „tchórzem” mistrza Djokovicia – to dopiero trzeba mieć odwagę! Może nawet znajomi dadzą za to lajki na fejsie.

Wieść gminna niesie, że Djoković mimo swych niesamowitych dokonań, czyli kolekcji 17 zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych, nie czuje się pieszczochem trybun i jest mu z tym źle. A gdy przy okazji panującej pandemii okazało się, że jest zapalonym antyszczepionkowcem, propaguje pseudonaukowe teorie szarlatanów, na domiar złego niedawno zorganizował w Belgradzie turniej tenisowy i wziął udział w towarzyszącym mu after party, które okazało się zarzewiem wirusa – sympatia dla niego uleciała jeszcze bardziej.

Reklama