Spróbujmy zapamiętać te nazwiska, bo wioślarki i wioślarze bardzo rzadko są w centrum zainteresowania kibiców.
Czytaj też: Prywatny świat zawodowego sportowca
Podium nie było oczywiste
Przed rozpoczęciem tokijskich igrzysk wiele było buńczucznych zapowiedzi walki o medale, ale dotychczas się nie sprawdzały. Wioślarki trenera Jakuba Urbana od biegu eliminacyjnego były w medalowym nastroju i teraz mogą przeżywać wielką radość. Tym bardziej że podium wcale nie było oczywiste. Przez większość dwukilometrowego dystansu łódka Polek była czwarta. Im bliżej mety, tym było lepiej. Nie do pokonania były tylko Chinki, ale tego można było się spodziewać już wcześniej.
Dodatkowy smaczek miała rywalizacja z osadą niemiecką, której trenerem jest Marcin Witkowski. Na poprzednich igrzyskach poprowadził do brązowego medalu naszą czwórkę. Niemki ostatecznie znalazły się tuż za podium.
Medal polskich wioślarek nie był niespodzianką. Nasza czwórka, choć w modyfikowanym składzie, od lat osiąga najwyższe cele. Ostatnio poza olimpijskim brązem w 2016 r. było mistrzostwo i dwa wicemistrzostwa świata. Pandemia zrobiła jednak swoje i zakłóciła przygotowania. Nie można było być pewnym najwyższej formy. Okazało się, że cały zespół potrafił znaleźć się w zmienionej rzeczywistości i dzięki temu w tabeli medalowej obok Polski od dzisiaj nie ma już samych zer.
Czytaj też: Powrót wioślarzy nad Wisłę
Medalowe wioślarstwo
Na torze wioślarskim polska drużyna miała cztery finałowe szanse.