Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Złoty Tomala. Sensacyjny medal w chodzie

Dawid Tomala na finiszu olimpijskiego biegu w Sapporo Dawid Tomala na finiszu olimpijskiego biegu w Sapporo Guo Chen / imago sport / Forum
Dawid Tomala mistrzem olimpijskim w chodzie na 50 km. Sensacja? To mało powiedziane. Medal Polaka jest czwartym złotym, a jedenastym w sumie zdobytym przez naszą reprezentację w Tokio. Lekkoatleci ratują igrzyska.

Gdy po dwóch godzinach marszu na czele grupy chodziarzy ciągle widzieliśmy Polaka, chyba wszyscy zadawali sobie pytanie, jak długo jeszcze. Tymczasem on oderwał się od rywali. „Postanowiłem grzać na maksa” – powiedział szczęśliwy za metą. Szło mu się tak dobrze, że przyspieszył i zostawił w tyle całą stawkę. Pod koniec było ciężko, ale się udało. Przy Tomali Patryk Dobek mógł uchodzić za murowanego faworyta biegu na 800 m. Chód w Japonii był drugim ukończonym na tym dystansie w życiu Polaka.

Czytaj też: Igrzyska w Tokio, czyli same kłopoty

Ojciec trenerem, dorabiał na budowie

Dotychczas Sapporo kojarzyło się najbardziej z mistrzostwem olimpijskim Wojciecha Fortuny w 1972 r. Od sobotniego poranka będziemy również wspominać Dawida Tomalę. Właśnie tam, 800 km od Tokio, rozgrywana była ta konkurencja.

W dzisiejszym sporcie, prawie całkowicie zawodowym na wyczynowym poziomie, przypadek Dawida Tomali jest tym ciekawszy. W sierpniu skończy 32 lata. Nie można powiedzieć, że jest nowicjuszem, był nawet na olimpiadzie w Londynie (19. miejsce na 20 km). Ale zawodowcem trudno go nazwać. Stypendium ledwo pozwalało na wiązanie końca z końcem, trzeba było dorabiać na budowie. Ojciec Dawida Grzegorz jest jego trenerem – społecznym. Do Tokio nie pojechał, ale syn twierdzi, że rola taty jest nie do przecenienia w jego karierze.

Czytaj też: Tokio 2020. Niechciane igrzyska

Korzeniowski w szoku

Można uznać, że Robert Korzeniowski wie o chodzie sportowym wszystko.

Reklama