Reprezentacja Polski zremisowała 1:1 z Anglią w eliminacjach futbolowych mistrzostw świata w Katarze w 2022 r. Wynik cieszy, choć definitywnie żegnamy się z marzeniami o grupowym zwycięstwie i bezpośrednim awansie.
Polska–Anglia. Lewandowski jak grający trener
Przed środowym meczem na Stadionie Narodowym tylko najbardziej szaleni komentatorzy stawiali na wygraną Polaków. Przeważały analizy szans na remis. Co jakiś czas zdarza się przecież tak, że najsilniejsi nawet przeciwnicy mają pecha. Obijają słupki i poprzeczkę, a do bramki piłka nie wpada. Krótko mówiąc, nadziei mało kto szukał w walorach naszych graczy. Chodziło bardziej o przypływ szczęścia.
Trochę inaczej oceniał sytuację Paulo Sousa. Ogłosił, że „mamy zespół, który cechuje mentalność zwycięzcy”. Najwyraźniej po pokonaniu Albanii i San Marino doszedł do takiego przekonania. Przed wejściem na boisko wyglądało to na zaklinanie rzeczywistości.
Oczywiście mamy Roberta Lewandowskiego, który przyzwyczaił nas już, że występuje w kilku rolach jednocześnie. Nie dość, że strzela gole jak natchniony, to rozgrywa piłkę i najchętniej sam by sobie ją podał. Do tego coraz częściej daje się poznać jako grający trener. Instruuje młodszych i trochę mniej zdolnych kolegów.
W środę, co było od dawna wiadome, szpital z polskimi reprezentantami nie opustoszał. Kontuzje i covidowe zamieszanie solidnie przetrzebiły kadrę. Nie zdążył się np. wykurować Piotr Zieliński. Trzeba przyznać portugalskiemu selekcjonerowi, że nie szukał ewentualnych usprawiedliwień z powodu personalnych strat.
Polska–Anglia. Coś kliknęło
Od pierwszych minut gry widać było, że coś kliknęło w polskiej drużynie. Nie zobaczyliśmy przestraszonych, chaotycznych Polaków, którzy marzą o jak najniższym wymiarze kary.