Sąd nie przychylił się do argumentacji prawników Novaka Djokovicia. Podtrzymał decyzję o unieważnieniu wizy. Tym samym Serb musi opuścić Australię. Wielkoszlemowy turniej w Melbourne – już bez niego – rozpoczyna się w poniedziałek.
Czytaj też: Tenis. Koniec czasów wielkich mistrzów
Sprawa Novaka Djokovicia. Niesmak pozostanie
Decyzja sądu kończy batalię o udział w Australian Open dziewięciokrotnego triumfatora tych zawodów. Ale uczucie niesmaku pozostanie z nami na długo. Przez wiele ostatnich dni skupialiśmy się na tej jednej sprawie, zamiast interesować się przygotowaniami do wielkiego początku sezonu. O zmęczeniu tym konfliktem mówił m.in. Rafael Nadal, który stwierdził, że Australian Open jest dużo ważniejszy niż jeden, nawet tak wybitny, gracz. Turniej będzie świetny z Novakiem lub bez niego.
Odwoławcza rozprawa trwała kilka godzin. Przedstawiciele rządu stanęli na stanowisku, że pozostanie Novaka Djokovicia w Melbourne wiązałoby się z podgrzaniem nastrojów antyszczepionkowych. Naraziłoby na niebezpieczeństwo zdrowie publiczne. Poprzednio mówiło się o nieprawidłowym wypełnieniu wniosku wizowego, licznych niekonsekwencjach postępowania zawodnika, niestosowaniu się do zasad kwarantanny. Nowe argumenty nie unieważniają tych poprzednich. Chodziło prawdopodobnie o to, że sąd drugiej instancji powinien rozpatrywać inne aspekty sprawy.
Prawnicy tenisisty chcieli udowodnić, że właśnie deportacja zwiększy nastroje antyszczepionkowe. Sąd nie dał się przekonać.
Tym samym Novak Djoković musi odłożyć swoje plany sięgnięcia po 21. tytuł wielkoszlemowy. I na razie wyprzedzi w tej superekskluzywnej klasyfikacji Rogera Federera i Rafę Nadala. Dalszy przebieg wypadków wcale nie musi sprzyjać Serbowi. Deportacja wiąże się z trzyletnim zakazem wjazdu do Australii. Kto wie, jak zachowają się organizatorzy kolejnych tegorocznych turniejów Wielkiego Szlema we Francji, Anglii i Stanach Zjednoczonych. Mówi się, że obowiązywać będą podobne zasady.
Czytaj też: Czeska fabryka mistrzów tenisa
Novak Djokovic. Dr Jekyll i Mr Hyde
Djoković zrobił wielką krzywdę tenisowi. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że jego nazwisko trafiło na sztandary antyszczepionkowców. I nie może się tłumaczyć tym, że nie takie były jego intencje. Od długiego czasu zachowuje się trochę jak Dr Jekyll i Mr Hyde. Z jednej strony rozdaje uśmiechy, dowcipkuje, robi selfie z zapatrzonymi w niego dziećmi, uczestniczy w pożytecznych akcjach, a z drugiej nie może opanować wybuchów gniewu (US Open 2020), ma przedziwne poglądy – nie tylko w sprawie szczepionki przeciwko covidowi.
Najwyżej rozstawiony singlista spakował się i wyjechał. Jego miejsce zajmie 150. w rankingu ATP Włoch Salvatore Caruso.
Czytaj też: Zakończona kariera Agnieszki Radwańskiej