Piosenki o zrywaniu kajdan już za nami. W ostatnich latach dominowały raczej utwory o zdobywaniu nowych kajdan. To zjawisko, które eskalowało wraz ze wzrostem stopy życiowej polskich raperów, dla których złoty kajdan – czyli gruby łańcuch na szyję – jest rodzajem nieformalnego trofeum, nagrody. Pięć lat temu Malik Montana rapował: „Zostawię tylko drobne tak jak dzieciakom na lody/I za wasze pieniądze kupię nowy kajdan złoty”. Szpaku na nowej płycie opowiada o tym, że kiedy sukces jest już odpowiednio duży, można przekazać pałeczkę dalej, oddając dawne trofeum młodzieży: „Złoty kajdan oddałem w Giżycku na festiwalu/Bo kiedyś taki gest by zmienił życie mi jak Paluch” (Paluch to inny raper). Quebonafide opisywał trudną drogę sławy i pieniędzy w rapie na albumie duetu Taconafide tak: „Czuję się jak Jared Leto, Michael Douglas, Ryan Gosling/Wszystkie patrzą na ten sikor, na tej kajdan i chcą forsy”. Tu warto dodać, że stały związek to już „kajdanki” – bo tak młoda polszczyzna opisuje obrączki ślubne. A Kaz Bałagane z rozrzewnieniem wspominał kiedyś powrót w rodzinne strony: „Złoto mi lata, jak frunę przez klatkę, wita mnie miła sąsiadka/Idę pod blok zapalić fajka w miejscu, gdzie kupiłem, mordo, pierwszy kajdan”. Dziś niektórzy polscy raperzy sprzedają własne linie biżuterii. Mnożą się też zamienniki – najtańszy łańcuch opisywany jako „złoty kajdan” znalazłem na Allegro za 24,99 zł.
Oczywiście moda na złote łańcuchy to efekt fascynacji amerykańskim hip-hopem – pierwsza płyta, na której raper paradował w łańcuchach na szyi, album Kurtisa Blowa, to w ogóle jedna z pierwszych, jakie w tym gatunku wydano. Jeśli komuś obcy świat polskiego rapu, może sobie wyobrazić kajdan, przywołując w pamięci wygląd insygniów, jakie nosi się na polskich uczelniach.