Dopamina i ambicja
Barbiecore: co to za trend i co ma wspólnego z lalką Barbie
Amarantowy, fuksja, malinowy, millenial pink, od biedy pudrowy. Tak, to są ulubione kolory lalki Barbie, które malują świat jej nadchodzącej filmowej „biografii” (reż. Greta Gerwig, premiera 21 lipca).
Trend barbiecore w ostatnich miesiącach zyskał na popularności na TikToku, Pintereście, stronach internetowych i w kolorowych magazynach mody oraz na plecach wszelkiej maści sław. Najbardziej pożądanym odcieniem jest ten najmocniej rzucający się w oczy, czyli fuksja (hot pink lub magenta) – to on zresztą królował na zeszłorocznych pokazach Valentino czy Balenciagi. No i Versace, ale krzykliwość w przypadku włoskiego domu mody to reguła, a nie odstępstwo od niej.
Wtedy w komentarzach krytyków mody nie pojawiało się, oczywiście, coś tak pospolitego i komercyjnego jak barbiecore, mówiło się o dopamine dressing, czyli stylu, który emanuje energią, siłą i sprawczością. Tak, jest to lekarstwo, które świat mody przepisuje na postpandemiczną apatię i zaprzeczenie trendu quiet luxury. Choć to, co lansują Gerwig i aktorka grająca główną rolę i zarazem producentka filmu Margot Robbie, oczywiście nie jest aż tak na serio.
Ostry róż jest bodaj jedynym kolorem, który w zależności od kontekstu może być bardzo frywolny i kiczowaty lub poważny. W latach 80. lubiły go nosić bizneswomen takie jak Ivana Trump i… Alexis z serialu „Dynastia”. Miał im dodawać przebojowości i autorytetu w świecie wciąż zdominowanym przez mężczyzn. Power dressing, czyli styl dla chcących trzymać władzę, opierał się na czerwieni i fuksji; gdy Nancy Pelosi została zaprzysiężona na spikerkę Izby Reprezentantów w 2019 r., ostry róż jej garnituru przełamywał stereotypy i wzmacniał jej pozycję.