Ludzie i style

Musk ma mózg

Elon Musk chce się nam dobrać do mózgów. Dosłownie

Nawet jeśli technologię tę uda się skutecznie i bezpiecznie wykorzystać, to przed jej upowszechnieniem trzeba będzie odpowiedzieć jeszcze na bardzo wiele pytań. Nawet jeśli technologię tę uda się skutecznie i bezpiecznie wykorzystać, to przed jej upowszechnieniem trzeba będzie odpowiedzieć jeszcze na bardzo wiele pytań. Shutterstock
Zbliżające się badanie na ludziach ma potrwać około sześciu lat. Ale przed upowszechnieniem nowej technologii trzeba będzie odpowiedzieć na wiele pytań.

Pomysł wszczepiania chipów do mózgu u jednych wywołuje dreszcze i dystopijne skojarzenia, u innych – nadzieję na leczenie chorób i techno-telepatię. I do tej drugiej grupy należy Elon Musk, enfant terrible światowego biznesu. Dlatego w 2016 r. stworzył firmę neurotechnologiczną Neuralink, która zajmuje się rozwojem takiej oto technologii. Właśnie otrzymała pozwolenie na rozpoczęcie rekrutacji sparaliżowanych pacjentów do badania klinicznego, które pozwoli sprawdzić bezpieczeństwo eksperymentalnych chipów N1 i wszczepiających je robotów.

Chipy mają odbierać sygnały z mózgu pacjentów przy pomocy 1024 elektrod umieszczonych na 64 ultracienkich niciach. Następnie będą przekazywały je do klawiatur i myszek, pozwalając osobom dotkniętym paraliżem na kontrolowanie komputera przy pomocy myśli.

Neuralink to nie jedyna – choć prawdopodobnie najgłośniejsza – firma zajmująca się rozwojem technologii umożliwiającej komunikację między mózgiem a komputerem. Podstawy tej technologii nie są też wcale nowe. Gdy w 2021 r. firma Muska z dumą prezentowała makaka grającego myślami na komputerze, dziennikarze przypomnieli, że coś takiego miało pierwszy raz miejsce niemal 20 lat wcześniej. Co więcej, już w 1969 r. naukowiec Eberhard Fetz podłączył mózg małpy do wskaźnika, którym zwierzę szybko nauczyło się ruszać. Neuralink poczynił postępy (m.in. uczynił technologię bezprzewodową), ale wciąż żadne chipy domózgowe nie są dostępne komercyjnie, a do ich realnego wykorzystania droga jest bardzo daleka.

Zbliżające się badanie na ludziach ma potrwać około sześciu lat. Ale nawet jeśli technologię uda się skutecznie i bezpiecznie wykorzystać, to przed jej upowszechnieniem trzeba będzie odpowiedzieć jeszcze na bardzo wiele pytań. Na przykład o to, pod czyją kontrolą znajdą się dane zbierane potencjalnie z najgłębszych zakątków naszego mózgu.

Polityka 40.2023 (3433) z dnia 26.09.2023; Ludzie i Style; s. 101
Oryginalny tytuł tekstu: "Musk ma mózg"
Reklama