Tyle wokół fabuł, historii toczących się w światach przedstawionych w książkach, grach czy serialach, że musiało to zostawić jakiś ślad w potocznym języku. Mieliśmy już zwrot „kąsać fabułę”, czyli kumać, rozumieć. Teraz mówi się „dla fabuły” o tym, co w nasze życie wnosi jakiś ruch, pikanterię, o czymś spontanicznym. Jak do tego doszło? To cały szereg zwrotów akcji. Najpierw było I read it for the articles, czyli „czytam dla artykułów”, żartobliwa wymówka, która towarzyszyła m.in. „Playboyowi” w jego prapoczątkach, gdy tłumaczono kupowanie pisma z roznegliżowanymi modelkami potrzebą lektury opowiadania Vladimira Nabokova albo wywiadu z Hunterem S. Thompsonem. Zamieniło się to w ironiczne „oglądać dla fabuły”, używane w stosunku do filmów pornograficznych i erotycznych. Kiedy trzy lata temu niesłyszący mężczyzna zagroził serwisowi PornHub pozwem za brak napisów w filmach, w serwisie Kwejk.pl doczekało się to mema: „oglądam dla fabuły”.
Rzecz jednak przeniosła się do sfery zwykłych fabuł, sensacyjnych lub obyczajowych. „Idę oglądać dla fabuły” – komentuje twitterowicz serial SkyShowtime „Fellow Travelers” (opisywany w zeszłotygodniowej POLITYCE). Na dowód tego, że mruga okiem, dołącza zdjęcie atrakcyjnych bohaterów. Po wejściu koreańskiego serialu „Pogromca” na Disney+ można było przeczytać: „Okej, oglądam tę dramę oczywiście dla fabuły... czytaj: dla Nam Joo-hyuka”. „Dla fabuły mogę mecze oglądać” – deklaruje inna twitterowiczka, pokazując zbliżenie Nicoli Zalewskiego w meczu z Łotwą. Kolejny poziom zjawiska opisuje komentarz „Chodzę do pracy dla fabuły i jeszcze do tego pieniądze mam”. I jeszcze jeden: „Skoro dla fabuły poszłam na studia, to może dla fabuły je rzucę?