Kilka godzin przed tym, jak kandydaci na prezydenta USA zaczęli się pojedynkować podczas telewizyjnej debaty w ABC News, sztuczna inteligencja została zaprzęgnięta do produkowania memów przedstawiających Donalda Trumpa z kotami i kaczkami. Na jednym z nich miliarder, trzymając pod pachami dwa kiciusie, ucieka przed czarnoskórymi mężczyznami. Na innym ze srogą miną i karabinem w ręku, otoczony zgrają dachowców, dosiada kota wielkości kucyka. Na jeszcze innym radosny jak dziecko pluska się z grupą kaczek. Jest też taki przedstawiający parę kotów obejmujących się z trwogą i podpis: „Proszę, zagłosujcie na Trumpa, aby haitańscy imigranci nas nie zjedli”. Te i podobne obrazki były publikowane przez wpływowych polityków Partii Republikańskiej, zwolenników Trumpa oraz jego syna Donalda Trumpa jr.
Z pewnością niejedna osoba przeglądająca w tamtym czasie media społecznościowe zadawała sobie pytanie: o co tu właściwie chodzi? Odpowiedź kryje się – a jakże – także w mediach społecznościowych. Otóż w przededniu debaty republikański kandydat na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych J.D. Vance oskarżył na platformie X (należącej do Elona Muska, który także opublikował grafikę z Trumpem tulącym kota i kaczkę) imigrantów z Haiti mieszkających w Springfield w stanie Ohio o porwania i zjadanie zwierząt domowych swoich sąsiadów. W szczególności kotów i kaczek.
Pogłoska zrodziła się na jednej z lokalnych grup na Facebooku, gdzie mieszkaniec Springfield żalił się, że córka jego sąsiada zgubiła kota, a potem znalazła go wiszącego na gałęzi w pobliżu domu Haitańczyków. Był też wątek dotyczący imigrantów polujących na kaczki pływające w stawie w miejskim parku.
„WSpringfield jedzą psy” – wypalił podczas debaty Donald Trump. I niezrażony ciągnął: „Ludzie, którzy przybyli, jedzą koty.