Wszystko, co piękne
Gdzie dziś jeszcze szukać piękna? Rzemieślnicze cacuszka z Wenecji
Gdzie dziś szukać piękna? Może w rzemiośle artystycznym, zwanym też sztuką użytkową, a powstającym w heroicznym oporze wobec produkcji masowej z jednej strony i nowoczesnego, często bezosobowego designu – z drugiej. Wygląda na to, że po fascynacji „nowoczesnością” ludzie coraz bardziej tęsknią do pięknych pracochłonnych rzeczy. I jeżeli nawet nie stać ich na kupno, to chętnie je oglądają. Miejscem, gdzie to ożywienie widać najlepiej, jest Wenecja.
Nie bez powodu. Wszak liczba galerii i muzeów na metr kwadratowy bije tu wszelkie światowe rekordy. Do tego są tu silne lokalne tradycje: szklane na Murano, koronkarskie na Burano, złotnicze, ceramiczne, meblarskie – praktycznie wszędzie dookoła. A dorzucić do tej listy można jeszcze lalki, lustra, a nawet paradne stroje i maski precyzyjnie tworzone z papier mâché. To miasto wręcz predystynowane do pielęgnowania wszystkiego, co piękne.
1 września zainaugurowano tu wielką wystawę „Homo Faber”. W połowie miesiąca zaczął się „tydzień szkła”, z początkiem października otwiera się zaś w imponujących wnętrzach Arsenale festiwal „Salone dell’Alto Artiginato Italiano”, prezentujący największe osiągnięcia rzemieślników z całego kraju. Z kolei do połowy listopada trwa kameralny, ale urzekający pokaz najlepszego weneckiego szkła z lat 1912–30.
Na szczególną uwagę zasługuje pierwsza z wymienionych imprez, wystawa „Homo Faber”, zorganizowana po raz trzeci i na pewno nie ostatni, prezentująca najciekawsze współcześnie powstające dzieła sztuki użytkowej. Wyróżnia ją rozmach – 800 eksponatów, ale też ambicja opowiadania poprzez nie historii, której tematem jest ludzki los. To ostatnie to zapewne zasługa dyrektora artystycznego „Homo Faber”, znanego reżysera filmowego (m.