Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

O tym, jak Brzydgoszcz założono i że całkiem niedaleko są miejsca jeszcze gorsze

Legenda o powstaniu Bydgoszczy Legenda o powstaniu Bydgoszczy AI / Arch. pryw.
Byd i Gost długo wędrowali przez Polskę. Co jakiś czas zatrzymywali się na odpoczynek i zastanawiali głośno, czy to odpowiednie miejsce na nową osadę.

Dawno, dawno temu... czyli, jak mawiają w Bydgoszczy, kiedy rozum i godność człowieka mieszkały jeszcze w Toruniu, było sobie dwóch braci, którzy nazywali się jak Pokemony – Byd i Gost. Goście byli niesamowitymi rzemieślnikami, ale jeszcze lepszymi handlarzami. Ludzie powiadali, że potrafili sprzedać kamień jako chleb, więc z łatwością dostaliby pracę w moim osiedlowym spożywczaku.

Oni jednak mieli większe ambicje, niż robić na ciasto bandę miejscowych emerytów. Wymyślili sobie, że założą własny gród. Z drogami, mostami i widokiem na Wisłę. A co ważniejsze – z całkiem nowym kodem pocztowym, bo ich skrzynka na listy powoli przestawała mieścić pozwy od szczerbatych staruszków.

Czytaj też: Za jakie grzechy?! Czyli legenda o stworzeniu Kaszub

Od nadmiaru zieleni

Pobliskie tereny odpadały ze względu na średni zasięg emeryta na diecie półpłynnej. Bracia nie chcieli również wędrować na południe, do krainy Ślężan – bo kto by chciał, bądźmy poważni. Postanowili więc, że pójdą na północ, bo ich dzieci mówiły już do komornika „wujku”.

No więc ruszyli, zostawiając uprzednio rodzinie to, co było zbyt mocno przybite do podłogi, żeby zabrać ze sobą. Dzieci co prawda przybite nie były, ale bracia nieźle biegali, więc maluchy szybko zostały w tyle. Byd i Gost długo wędrowali przez Polskę. Co jakiś czas zatrzymywali się na odpoczynek i zastanawiali głośno, czy to odpowiednie miejsce na nową osadę.

– To jest za blisko, chyba słyszę jeszcze wołanie małego Maciunia – zauważył Byd, rozglądając się nerwowo, czy mu dzieciak drugi raz z kapusty nie wyskoczy.

Reklama