Luz w spodniach
Luz w spodniach. Czyli dlaczego tego lata wszyscy będziemy nosić bloomersy
Idzie lato, najwyższy czas się przygotować, przynajmniej psychicznie. W poprzednim roku mieliśmy, zgodnie z kolejnymi mikrotrendami na TikToku, właściwie dwie opcje zaopatrzenia nogi w materiał: albo obcisło, albo wcale. Czyli na ulicach i w modnych glutenowniach widać było tłumy osób w legginsach kończących się w połowie uda lub tuż nad kolanem i niezostawiających dużo przestrzeni na wyobraźnię. Jest to jednocześnie styl nieświadomie nostalgiczny – pokolenie dorastające zaraz po upadku komuny ubierało się tak na lekcję wuefu: przylegające krótkie rajtki i koszulka. Ten komplet to z kolei pewnie jakieś echo stroju Jane Fondy i jej zajęć z gimnastyki, dostępnych w domu, na żądanie – z kasety VHS. Bo przecież moda nie powstaje w próżni, kocha rozstania i powroty. No i jest dziedziczona z pokolenia na pokolenie, jak srebra rodowe. A więc zetki pewnie tę stylówkę zgapiły ze zdjęć z dzieciństwa rodziców czy kuzynów.
A opcja „albo wcale”? To długo – zdaniem niektórych wręcz za długo – utrzymujący się „naked trend”. Czyli chodzimy, jakbyśmy nie zauważyli, że zabrakło nam spodni. Albo jakbyśmy właśnie wyszli z basenu w kostiumie i w nosie mieli przestrogi o łapaniu wilka. Tę opcję kochają wciąż artystki – wystarczy spojrzeć na sceniczne kreacje Charli XCX czy Lady Gagi na festiwalu muzycznym Coachella, który odbył się w połowie kwietnia. No ale ile można się odsłaniać?
Wygląda na to, że już wystarczy. W nowym sezonie wokół nogi robi się luźno i swobodnie. Materiał zakrywający kostkę, łydkę czy udo może być zakończony lub ściągnięty koronką lub wstążką. Co tu się wydarzyło? „The New York Times”, piórem Misty White Sidell, pisze tak: „Te, które zimą nosiły ogromniaste swetry, a teraz chcą nosić te spodnie, mówią zgodnie, że wyruszyły na poszukiwanie kobiecości wolnej od męskiego spojrzenia”.