Ludzie i style

Tuńczyk na bazarku

Tuńczyk na bazarku, czyli jak social media omijają ciszę wyborczą

Adrian Zandberg („potężny Duńczyk”, stąd „tuńczyk”) Adrian Zandberg („potężny Duńczyk”, stąd „tuńczyk”) Shutterstock
Wybory prezydenckie zmuszają do poddania bazarowej formuły modyfikacjom.

Niedawno było o tym, jak językowo omijać demonetyzację, czyli pozbawienie przychodów z reklam na YouTube. Omijanie przepisów ciszy wyborczej to przy tym małe piwo. Metoda „na bazarek” jest od lat zdecydowanie najpopularniejsza w mediach społecznościowych. Polega – jak tłumaczy słownik miejski.pl – „na zamianie poszczególnych partii lub kandydatów na towary dostępne na targach w sposób umożliwiający zrozumienie, co jest czym (np. PiS – pistacje, KO – koperek, Konfederacja – konfitury itd.)”. Sondażowe wyniki aktualizowane na bieżąco w dniu wyborów wyciekają w ten sposób w postaci cen dopisanych do poszczególnych produktów. Oczywiście większość to tylko rzekome wartości sondażowe, a twitterowy i facebookowy przegląd cen z bazarku, które poszczególne ugrupowania próbują zmanipulować na swoją korzyść, jest w istocie ostatnim aktem kampanii.

Wybory prezydenckie zmuszają do poddania bazarowej formuły modyfikacjom. Mamy tu do czynienia z kilkunastoma nazwiskami, a nie nazwami ugrupowań. Stąd komentarze w rodzaju „Tuńczyk zaraz nad hulajnogami” albo „To po ile dzisiaj tuńczyk na bazarku? Mam nadzieję, że więcej niż mentosy”. Odnoszą się one do dwóch konkretnych postaci: Adriana Zandberga („potężny Duńczyk”, stąd „tuńczyk”) oraz Sławomira Mentzena („mentosy”, „hulajnogi”). Ktoś rzuca ceny z „lokalnego bazarku w USA” (czyli podliczone głosy z tamtejszej komisji) – tu, jak się okazuje, „wrotki” (czyli Karol Nawrocki) mają cenę wyższą niż „prince polo” (czyli Rafał Trzaskowski, który batonik przedstawiał jako symbol współpracy ze Stanami Zjednoczonymi).

Czytaj też:

Polityka 22.2025 (3516) z dnia 27.05.2025; Ludzie i Style; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Tuńczyk na bazarku"
Reklama