Kto uderza w dzwon
Dźwięczne słowo „dzwon”, czyli tłumaczymy uliczną polszczyznę bokserską
Wszystko wskazuje na to, że w nowej kadencji zmieni nam się sport narodowy: pierwszego narciarza zastąpi pierwszy bokser. Niniejsza rubryka idzie więc za ciosem i przybliży bazę ulicznej polszczyzny bokserskiej, którą jest dźwięczne słowo „dzwon”. Już słownik PWN mówi o tym, że „przydzwonić” to „uderzyć kogoś, zwłaszcza w głowę”, a Wielki Słownik Języka Polskiego – że „uderzyć kogoś, zadając mu ból”. Reżyser Jerzy Skolimowski uzasadniał kiedyś w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” fakt, że zaczął trenować boks: „Ktoś mi za mocno przydzwonił w maturalnej klasie”. A jeden z internautów ostrzegał, że i prezydent elekt może zadać ból komuś, kto żartuje sobie w internecie z jego córki: „Ojcowie tak mają, że nachalnemu intruzowi potrafią przydzwonić, nawet jeśli wydają się słabsi. A proszę pamiętać, że pan Karol trenował boks”.
Gdy Młody West rapuje w nowym utworze: „Uderzałem w dzwon sporo, hajs na plecach – Quasimodo”, też chodzi mu z pewnością o aktywny tryb życia, który przyniósł garb z pieniędzy na plecach. Co do charakteru tych aktywności, można tylko spekulować. Uderzanie nie musi tu wprost oznaczać wyprowadzenia ciosów, ale może. „Dzwonienie z centrali” to (podaję za słownikiem miejski.pl) picie wódki z gwinta. A ostateczną formułą jest „kopnięcie w dzwon”, analogiczne do bardziej znanego kopnięcia w kalendarz.
Czytaj też: Dokąd ciśniemy, czym ciskamy, kto komu pocisnął. Objaśniamy nowe słowa
Najpopularniejszy „dzwon”, który nie wjechał jeszcze do oficjalnych słowników, to określenie stłuczki.