Mądry, bo nudny
Telefony komórkowe starego typu wracają do łask. Dziś to nowy wymiar luksusu
Minimalistyczne aparaty z monochromatycznymi ekranami – z angielskiego „dumb phones” – są przedstawiane jako opcja dla zmęczonych cyfrowym przesytem. Według danych Counterpoint Research, globalna sprzedaż takich komórek wzrosła w 2024 r. o ponad 10 proc. Zdecydowali się na nie m.in. pracownicy branż kreatywnych i menedżerowie wyższego szczebla. I choć na pierwszy rzut oka wygląda to na kaprys lub chwilową modę, podążanie za tym trendem może okazać się pretekstem do zmiany stylu życia.
W psychologii dużo mówi się o digital fatigue – zmęczeniu technologią. Przeciążenie informacyjne, wszechobecne reklamy, powiadomienia i nieustanne porównywanie się do innych w mediach społecznościowych powodują narastający dyskomfort i przebodźcowanie. Zwiększa się także troska o prywatność i dane – coraz więcej użytkowników rezygnuje z aplikacji śledzących lokalizację, historię przeglądania stron czy zachowania zakupowe. – Ograniczenie bodźców i dostępności cyfrowej może mieć korzystny wpływ nawet na zasady, którymi kierujemy się na co dzień. W praktyce możemy uznać, że nie każdy mail i SMS wymagają natychmiastowej reakcji – wyjaśnia Monika Uchacz, psycholożka i psychoterapeutka, która od miesiąca używa telefonu polskiej marki Mudita (pisał o nim w 2019 r. na polityka.pl Łukasz Ostruszka).
W książce „Niewolnicy dopaminy” prof. Anna Lembke z Uniwersytetu Stanforda podkreśla, że żyjemy w świecie, w którym łatwiej niż kiedykolwiek o uzależnienie. Badaczka tłumaczy, że wygoda, wynikająca np. z szybkości internetu, otumaniła nas do tego stopnia, że wściekamy się, gdy na dotarcie do szukanych treści musimy poświęcić choćby nanosekundę więcej. To boli. Fizycznie.
Czytaj też: