Zimna wojna na tekstylia
Zimna wojna na tekstylia. Styl polityków bywa sztywny jak wykrochmalone prześcieradło
Co może być złego w powiedzeniu komplementu – nawet głowie państwa – że świetnie wygląda w garniturze? Jeśli dziennikarz wcześniej nie zostawił, nomen omen, suchej nitki na innym stroju tej samej głowy państwa, to sprawa nabiera politycznych rozmiarów. Rzecz dotyczy oczywiście prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i odbioru jego strojów podczas wizyt w Białym Domu. Goszcząc u prezydenta Trumpa w lutym tego roku, nie założył standardowego w takich sytuacjach zestawu: garnitur, koszula, krawat. Dziennikarz Brian Glenn zapytał go wtedy złośliwie, czy to dlatego, że go po prostu nie posiada, i dodał: „Amerykanie będą mieć problem z tym, że nie szanuje pan powagi tego urzędu”.
Prezydent Zełenski od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w sytuacjach oficjalnych nosi strój podkreślający, że jego kraj jest w stanie wojny. Większość garderoby służbowej Zełenskiego, zaprojektowanej przez Elwirę Hasanową czy Wiktora Anisimowa, jest uszyta z takiego samego materiału, z jakiego robi się mundury. Koszulę czy marynarkę często zdobi tryzub – herb Ukrainy. Jest to więc nie abnegacja, ale bardzo świadomy wybór. Praca z symbolami to wszak wspólny oręż polityki i mody – choćby się wydawało, że te dwie dziedziny leżą na przeciwnych krańcach spektrum powagi i nic ich nie łączy. W modzie łamanie zasad jest wszak w cenie, a kto bardziej zaskoczy, przenicuje obowiązujące zasady, ten ma większe szanse na sukces. W polityce jest dokładnie odwrotnie.
Podczas niedawnej wizyty w Białym Domu Zełenski zaskoczył zmianą stroju. Prace nad nowym wizerunkiem zaczęły się jeszcze na początku roku. Jak mówił na łamach „The Wall Street Journal” Wiktor Anisimow: „Po tym, co się wydarzyło w lutym, znając zasady naszego prezydenta, pomyślałem, że nie będzie chciał wprowadzać zmian.