Język nieżywy
„Na jego miejscu bym się znieżywił”. Objaśniamy nowe słowa
Rok temu w Muzeum Popkultury w Seattle przy gablocie poświęconej Kurtowi Cobainowi pojawiła się kontrowersyjna tabliczka. Była na niej informacja o przedwczesnej śmierci artysty, ale zamiast słowa suicide (ang. samobójstwo) znalazło się tam hasło unalived himself. Dosłownie: znieżywił się. Rzecz szybko zdjęto na skutek protestów, ale o powodach, dla których tabliczka w ogóle się pojawiła, pisze Adam Aleksic w książce „Algospeak”, na którą powoływaliśmy się w zeszłotygodniowej „Polityce” w tekście o języku omijającym pułapki algorytmów. Te bowiem nie lubią słowa „samobójstwo” – zwiastuje niebezpieczną, ryzykowną treść i może skutkować automatycznym zmniejszaniem zasięgów piszącemu.
Unalive jest jednym z bezpiecznych zamienników. Pochodzi z wydanego kilkanaście lat temu komiksu o Spider-Manie, w którym postać Deadpoola mówi w ten sposób o tym, że chce kogoś „unieszkodliwić”. W ostatnich latach przydało się to w sieci, a w końcu – jak potwierdza przypadek z Seattle – musiało się przenieść do realu.
Z polskim odpowiednikiem unalive nie jest łatwo. „Unieszkodliwić” to słowo stare i rzadziej dziś używane. Okazjonalnie pojawia się właśnie „znieżywić” („na jego miejscu bym się znieżywił” – brzmi komentarz na platformie X), dużo częściej jednak mówimy o „wylogowywaniu się”. Najprościej: „wylogował się ze świata”. Albo: „przeszedł na offline”, które znalazłem w komentarzu przy zdjęciu nagrobka. Najpopularniejsze, ale trochę obok (nie da się nim opisać targnięcia się na własne życie), pozostaje pochodzące z żargonu graczy słowo „dednąć” (