Okulary od Zuckerberga
Okulary od Zuckerberga. Co nowego właśnie wymyślił i po co?
Prototypowe smartokulary Google Glass z 2012 r. sprawiały, że ich użytkownik wyglądał, jakby był bojowym cyborgiem wysłanym z przyszłości, przez co budziły nieprzyjemne reakcje osób postronnych. Sprzęt do rzeczywistości rozszerzonej (AR, augumented reality), umieszczającej elementy wirtualne w prawdziwym świecie, stał się domeną profesjonalistów – jest wykorzystywany w przemyśle, ochronie czy sporcie. Kolejne firmy podejmują jednak próby zainteresowania smartokularami zwykłych konsumentów.
Tak robi choćby Meta Marka Zuckerberga, który wcale nie odłożył na półkę planów zbudowania metawersum i na ostatniej konferencji zaprezentował nowe generacje produktów służących do eksplorowania rzeczywistości wirtualnej (VR). To zabawki, które znalazły swoją niszę wśród entuzjastów gier, influencerów i eskapistów.
Czytaj też: Jabłko w kinie? Apple już nie konkuruje ze smartfonami, ale z kamerami na planie
O ile kask VR używany jest w domu, o tyle okulary (podobnie jak smartwatche) traktowane są jak biżuteria (za oprawki odpowiada firma Ray-Ban). Są dość eleganckie i dyskretne, chociaż w przypadku najnowszego modelu (Meta Ray-Ban Display) to funkcjonalność wzięła górę – grube oprawki mieszczące baterię, elektronikę i kamery robią wrażenie, jakby Zuckerberg postanowił zaludnić świat kujonami. Kolorowy wyświetlacz o wysokiej rozdzielczości pozwala wyświetlać mapy, odbierać wiadomości, a także używać asystenta Meta AI. Sterowanie odbywa się przy pomocy gestów dłoni, odczytywanych przez estetyczną opaskę Neural Band. Koncept ciekawy, ale na dłuższą metę wydaje się mniej praktyczny niż smartfon z rozszerzającymi rzeczywistość smartsłuchawkami, mniej inwazyjnymi, jakkolwiek by patrzeć.