Złota polska baba
Złota polska baba: deser, który pokochali Włosi. Można samemu wykonać i zajadać
Włosi są ciekawscy. Wracające pytanie: „Di dove sei?” (skąd jesteś?) traktuję jak wstęp do świetnej zabawy. „Polonia, Polska” – odpowiadam głośno i wyraźnie. I czekam. Jeszcze ani razu się nie zawiodłem. „Bologna” – mówią Włosi – „Bologna è bella”. Gdy wyjaśniam, że mieszkam nad Wisłą, reakcja też jest do przewidzenia: do rozmowy wkrada się od razu Karol Wojtyła.
W Gambrinusie, jednej z najstarszych kawiarni w Neapolu, początek rozmowy był standardowy. Kiedy jednak dotarliśmy do miejsca, w którym zwykł się objawiać Jan Paweł II, chłopak za barem uśmiechnął się i oświadczył, że muszę zamówić kultowy neapolitański deser. Babà ma polskie korzenie – dodał. Poplotkowaliśmy nieco o koronowanych głowach łączących oba kraje. Ustaliliśmy, że zaczęło się od rodu Leszczyńskich, którego siedziba w wielkopolskiej Rydzynie, postawiona zresztą przez włoskich architektów, zachwyca idealnymi proporcjami.
Stanisław Leszczyński, rządzący Polską bez ruszania się z ukochanej Rydzyny, był sybarytą. Lubił jeść, tyle że miał paskudny zwyczaj: moczył drożdżowe babki w rumie i się nimi zajadał, upijał pewnie też. O tym annały milczą, ale można przypuszczać, że owo zachowanie miało swoje drugie dno. Historia rzuciła go z czasem na dwór francuski, gdzie jego córka Maria z polskiej księżniczki stała się francuską królową.
Czytaj też: Jeszcze lato na talerzu: przepis na świetny deser z dyni. Z nutą tropikalnej świeżości
Francuzi nie mogli patrzeć na rozpadające się wilgotne ciasto, jedwabne szaty pełne okruchów, brudne naczynia i jeszcze brudniejsze stoliki, przy których siadał Stanisław.