Szarlotka sypana to klasyk, który znały nasze babcie i mamy, a teraz poznają młodsze pokolenia. Można powiedzieć, że to ciasto było kwintesencją peerelowskiego sprytu – bez zagniatania, bez miksera, z kilkoma podstawowymi składnikami i chwilą cierpliwości.
Wertując książki kulinarne sprzed kilkudziesięciu lat, bez trudu można natknąć się na co najmniej kilka przepisów na szarlotkę sypaną. W tych najstarszych wersjach nie ma masła – łatwiej dostępna była margaryna lub uniwersalny olej. Tarte jabłka przekładano domową, mieloną bułką tartą. Później bułkę zamieniono na kaszę mannę lub mieszankę kaszy i mąki. Przepis ewoluował i dostosował się do lepszych czasów. Ale pomysł, forma i doskonały smak pozostały te same. Co się na niego składa? Przede wszystkim kruche ciasto i delikatnie kwaskowate jabłka, które podczas pieczenia zamieniają się w miękką, aromatyczną warstwę, pełną soku i cynamonu. Wierzch delikatnie chrupie, środek rozpływa się w ustach.
Czytaj też: Złota polska baba: deser, który pokochali Włosi. Można samemu wykonać i zajadać
Do szarlotki sypanej najlepiej sprawdzają się jabłka twarde, lekko kwaskowe i soczyste, które w czasie pieczenia zachowują strukturę i aromat. Szara reneta – klasyka i absolutny numer jeden. Ma intensywny, lekko kwaskowy smak, a po upieczeniu staje się miękka, ale nie wodnista. To jej używano w dawnych przepisach – także w kuchni PRL. Jest dostępna niemal całą jesień. Antonówka – stara polska odmiana o wyraźnym, kwaśnym smaku, świetnie się rozpada podczas pieczenia, dzięki czemu masa jabłkowa jest wilgotna i aromatyczna.