Reakcje na zuchwałe włamanie do paryskiego muzeum pokazują, jak bardzo popkultura wpływa na ludzką świadomość. Kradzież historycznych klejnotów z Luwru, do której doszło w niedzielę 19 października, trwała tylko siedem minut. Pod muzeum zaparkowano lawetę z drabiną, po której na balkon dostali się zamaskowani złodzieje wyposażeni w piły tarczowe. Za ich pomocą dostali się do galerii, ukradli osiem XIX-wiecznych artefaktów, po czym uciekli na skuterach.
Zamiast powszechnego oburzenia, widzimy jednak entuzjazm internetu – to akcja niczym z filmów, w których wszak sprytni i sprawni włamywacze zawsze budzą sympatię widzów. No, może nie z każdego filmu – ktoś zauważył, że w amerykańskim heist movie przygotowanie arcyskomplikowanej akcji zajęłoby miesiące, a tu wystarczyło wejść i zwiać na motorku. „Już wiemy, kto za tym stoi!” – donosili inni, wrzucając kadry z przygód Lupina: zarówno nowego francuskiego serialu, jak i japońskiej animacji „Lupin III”, od dekad śledzącej perypetie wnuka słynnego włamywacza (raz ukradł, a jakże, samą „Mona Lisę”). Jednym z podejrzanych o kradzież były żółte potworki Minionki, złole z animowanego serialu „Miraculum: Biedronka i Czarny Kot” i innych francuskich animacji. Ktoś sprokurował (za pomocą AI) zestaw „Playmobil” do zabawy we włamanie.
Czytaj też: Ten taniec przyszedł do nas z Japonii i stał się hitem. Wystarczy rozbujać się jak pajacyk
Balkon, przez który złodzieje weszli do środka, z miejsca stał się atrakcją turystyczną i miejscem wygłupów: oto tiktoker stoi pod muzeum z wielką torbą i opowiada, co sobie „nakupował” w Luwrze.