„Musimy iść do wyborów, wykorzystać nasze doświadczenie na poziomie centralnym” – ogłosił 4 czerwca w Gdańsku prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Podobne słowa padły z ust Rafała Trzaskowskiego i Aleksandry Dulkiewicz. Prezydenci miast i inni samorządowcy chcą się zaangażować w politykę krajową. Nie wyjaśnili jednak dokładnie, na czym to zaangażowanie miałoby polegać i na co mogliby realnie wpłynąć.
„Przekształcenie Senatu RP w Izbę Samorządową” – to trzeci, ale najważniejszy postulat z 21-punktowej deklaracji wygłoszonej przez samorządowców w Gdańsku. Lokalni politycy długo nie mogli się dogadać, co właściwie chcą ogłosić i w jaki sposób zaangażować się w politykę – ustalenia trwały do ostatnich godzin.
Z samorządu do parlamentu
Przekształcenie Senatu w Izbę Samorządową jest na razie tylko hasłem, postulatem nie na teraz, lecz na przyszłość. Lokalni politycy chcieliby łączyć funkcje w samorządzie z zasiadaniem w parlamencie, gdzie mogliby realnie wpływać na prawodawstwo i kształtowanie relacji władz centralnych i lokalnych. Na razie deklarują, że chcą startować do Senatu, by tam zapewnić samorządom wpływ na to, co dzieje się w kraju.
Tu jednak pojawia się szereg wątpliwości. Przede wszystkim prezydenci największych miast, po ochoczych zapowiedziach startu i zaangażowania w kampanię, przyznają, że sami nie będą kandydować. To łatwe do zrozumienia. Dopiero co zostali wybrani na stanowiska z realną władzą i pieniędzmi. Straciliby mandaty i przeszli do izby parlamentu niemającej de facto specjalnej władzy, gdzie poszczególnym senatorom trudno zaistnieć.