Jeśli pojawia się w kranie, to jedynie na najniższych kondygnacjach budynków i zaledwie na kilka godzin. Niektóre rejony Skierniewic już od soboty wody pozbawione są zupełnie. Mieszkańcy nie tylko nie mogą się kąpać – mają także ograniczone możliwości przygotowywania posiłków czy korzystania z toalet. W wodę zaopatrują się więc samodzielnie lub korzystają z dostarczanej przez miasto w pojemnikach i beczkowozach. Specjalne zespoły dowożą także wodę osobom starszym. Ta uciążliwa dla wszystkich sytuacja może potrwać jeszcze przez jakiś czas.
Czytaj także: Cywilizacyjne zacofanie, czyli Polska słabo skanalizowana
Władze Skierniewic powołały sztab kryzysowy
Prezydent miasta Krzysztof Jażdżyk źródło problemu widzi w znacznym zwiększeniu poboru wody. Wtóruje mu Jacek Pełka, prezes skierniewickiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji „WOD-KAN”: „Czerwiec to rokrocznie dość krytyczny miesiąc. Mieszkańcy bardzo obficie podlewają swoje ogródki, a plantatorzy pola truskawek czy borówek. Poza tym coraz częściej, projektując np. ogród, instaluje się automatyczne podlewanie, które uruchamia się niezależnie od pogody”. „Zwykle średnie zużycie wynosi 210–220 tys. m sześc. w ciągu miesiąca, a od 1 czerwca ta ilość wzrosła do 260 tys.” – tłumaczył na łamach portalu Skierniewice.naszemiasto.pl.
Czytaj także: Polska wysycha. Czy jesteśmy skazani na susze i pustynnienie?
Ale problemem jest także niewystarczająca infrastruktura. Trzy z ośmiu skierniewickich studni nie działają z powodów technicznych. Wszystkie wymagają czyszczenia. Najnowsza – dziewiąta – będzie najbardziej wydajna, ale do użytku zostanie oddana dopiero pod koniec lipca.
Krytycznie z wodą
Zakład Wodociągów i Kanalizacji zaapelował o korzystanie z wody „tylko w celach socjalno-bytowych”. Wprowadzono zakaz podlewania trawy, ogródków, upraw rolnych, mycia samochodów i napełniania basenów przydomowych. Zamknięto także basen miejski.
Władze miasta rozmawiają z przedstawicielami lokalnych firm, które mogłyby okresowo przejść z korzystania z wody miejskiej na korzystanie z zasobów własnych. O 20 proc. ograniczono także dostawy wody do okolicznych gmin. Czy to przywróci skierniewiczanom dostęp do bieżącej wody? Prezes Pełka nie pozostawia złudzeń: „Sytuacja się poprawi, gdy spadnie deszcz”.
Czytaj więcej: Zabójcza susza. Jakie mogą być jej konsekwencje
Polska się wysusza
A kiedy spadnie – i jaki będzie – nie wiadomo. Ulewy, które przeszły przez kraj w ostatnich tygodniach, nie poprawiają sytuacji: wyschnięta ziemia nie wchłania gwałtownie spadającego deszczu, zbyt szybko spływa on do zbiorników, rzek i strumieni. Polska w ogóle zmaga się z deficytem wody – w przeliczeniu na jednego mieszkańca mamy jej niewiele, w tym rankingu wśród krajów europejskich plasujemy się w ogonie. Zmiany klimatyczne tylko ten problem pogłębiają: w centralnej, a tu właśnie leżą Skierniewice, i południowo-zachodniej części Polski susze występują regularnie od lat. Na polskie niziny deszczu spada coraz mniej, a jeśli już – częściej pada zimą niż latem. Wzrost temperatur, coraz silniejsze nasłonecznienie, mocniejsze wiatry i zwiększające się parowanie wody składają się na ujemny klimatyczny bilans wodny.
Problem dodatkowo wzmaga rozwój miejskich aglomeracji i rolnictwa, które pochłaniają ogromne zasoby wody. A także fatalna krajowa gospodarka wodna – niedofinansowana, niedostosowana do zmieniającej się rzeczywistości, źle prowadzona. Jeśli pilnie nie wprowadzimy w niej zmian, krany wyschną nie tylko w Skierniewicach.
Czytaj także: Woda ze ścieków? El Paso jest gotowe, by ją pić