Joanna Podgórska: – Używa pan sformułowania „zatrucie Bogiem”. Czy Bóg może zdewastować życie seksualne człowieka?
Andrzej Molenda: – Pewien obraz Boga jak najbardziej. Może być wpleciony w religijność, ale także w mechanizmy obronne funkcjonujące w naszej osobowości. Ma zatem wpływ na seksualność, przeżywanie, emocje, na postrzeganie sfery seksualności jako mniej lub bardziej wartościowej. Może na przykład zwiększać poczucie winy.
Jaki to obraz Boga?
Bardzo wiele osób startuje w dorosłe życie z obrazem Boga podobnym do obrazu rodziców. Niektóre cechy figur rodzicielskich mogą przekładać się na obraz Boga; jeśli rodzic jest zagrażający i karzący, Bóg może być postrzegany podobnie. Kiedy w kwestii seksualności ojciec lub matka wyznają zasadę tabu, w wychowaniu jest dużo zakazów i gróźb. Przemilczenia połączone z grożeniem podświadomie wpajają dziecku negatywny stosunek do seksualności. Im bardziej restrykcyjni rodzice, tym bardziej restrykcyjny obraz Boga i w połączeniu z nieprawidłowym wychowaniem religijnym większe prawdopodobieństwo wystąpienia nerwicy eklezjogennej. Według wielu psychologów zajmujących się tym tematem, jest ona spowodowana niewłaściwym wychowaniem religijnym.
Jakie są objawy nerwicy eklezjogennej?
Jeśli chodzi o objawy, jest podobna do wszystkich innych nerwic, a więc objawów może być bardzo dużo. Pierwszy opisał ją niemiecki ginekolog i teolog Eberhard Schaetzing już w 1956 r. Był poruszony trudnościami w sferze seksualnej głęboko wierzących chrześcijańskich par. Opisywał wiele objawów, m.in. oziębłość, impotencję, poczucie winy i nadmiernego wstydu, związanych z seksualnością. Cała sfera cielesna była przez dotknięte nią osoby postrzegana w sposób niewłaściwy.