Rząd syryjski niedawno zaczął mówić o tym, że ruiny Perły Pustyni – jak zwane jest starożytne miasto Palmyra – będą w przyszłym roku znów otwarte dla turystów. Faktem jest, że ta starożytna osada handlowa, która rozkwitła w czasach rzymskich i zasłynęła rządami królowej Zenobii, od jakiegoś czasu jest porządkowana, ale czy naprawiający szkody po barbarzyńcach uwiną się z wszystkim, no i czy rząd syryjski spodziewa się tłumów gości już w przyszłe wakacje?
Palmyra bliska sercom polskich archeologów
Polskim archeologom to eklektyczne kulturowo, pustynne miasto handlowe jest szczególnie bliskie, bo od końca lat 50. zajmowali się jego badaniem, rekonstrukcją i konserwacją. To między innymi dzięki ich wieloletniej pracy w 1980 r. ruiny zostały wpisane na Listę światowego dziedzictwa UNESCO i przez długi czas odwiedzało je rocznie nawet 150 tys. turystów z całego świata. Niestety, gdy w 2013 r. wybuchła wojna, ruiny wpisano na listę zagrożonych stanowisk, a gdy dwa lata później na terenie parku archeologicznego pojawili się bojownicy ISIS, doszło do zniszczeń – tych intencjonalnych i tych wywołanych toczącymi się w pobliżu ruin walkami.
ISIS poczyniło w Palmyrze szkody nie do naprawienia
Co prawda Islamiści spustoszyli nie tylko Palmyrę, ale to stamtąd w 2015 i 2016 r. wrzucali do sieci relacje ze swych barbarzyńskich poczynań – niszczenia świątyni boga Balszamina, świątyni boga Bela, wież grobowych czy łuku palmyreńskiego.