Ale bez paniki! Sami lekarze na razie nie wiedzą, co w e-papierosach najbardziej szkodzi i komu.
Wapowali i zmarli
W centrum uwagi znalazły się Stany Zjednoczone, gdzie stwierdzono do tej pory sześć zgonów użytkowników waporyzacji, czyli coraz popularniejszego również u nas chmurzenia. Ale co bardziej niepokojące, zgłoszono też – tylko w tym roku! – aż 450 przypadków tajemniczej choroby płuc. Badacze zajmujący się zdrowiem publicznym z Harvardu oraz amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) próbują ustalić, co stoi za tym niepokojącym wzrostem zachorowań: konkretna toksyna lub substancja znajdująca się w składzie e-papierosów, czy też jest to po prostu konsekwencja intensywnego wapowania.
Wszyscy, którzy zmarli lub których dotknęły niewyjaśnione dolegliwości układu oddechowego, używali elektronicznych papierosów w ciągu 90 dni przed wystąpieniem objawów. Najpierw były to duszności i bóle w klatce piersiowej, a następnie: kaszel, wymioty, osłabienie, biegunka i gorączka. Symptomy początkowo sugerowały ciężkie zapalenie płuc.
Wielu badaczy przypuszcza – i w sumie byłaby to pocieszająca wiadomość dla milionów zwolenników tej metody dostarczania nikotyny – że cały problem wziął się z radosnej inwencji co bardziej pomysłowych użytkowników, którzy do firmowych urządzeń zaczęli dodawać wytwarzane domowymi sposobami płyny i aromaty, a nawet substancje psychoaktywne. Oczywiście bez żadnej kontroli ich wytwarzania i ilości, jaka trafiała do wdychania.