Czy rozmowy telefoniczne w autobusie lub tramwaju mogą być groźne w czasie pandemii?
Rozmowy telefoniczne w autobusie lub tramwaju: groźne w czasie pandemii?
O tym, że smartfon może być drogą transmisji koronawirusa SARS-CoV-2, pisaliśmy już wcześniej. Jest dotykany tysiące razy w ciągu dnia, także w miejscach publicznych, wyciągany przy różnych okazjach, niekiedy użyczany bliskim osobom, a później na czas rozmowy przykładany do twarzy. Warto go regularnie dezynfekować, bo – jak sprawdzili to naukowcy – w zależności od warunków i powierzchni wirus poza ustrojem może przetrwać od kilku do nawet kilkudziesięciu godzin.
Czy to jednak wszystkie zagrożenia, jakie wiążą się z używaniem telefonu w trakcie pandemii SARS-CoV-2? Otóż nie. Pojawia się coraz więcej głosów, że gdy jadąc autobusem lub tramwajem, wykorzystujemy czas na rozmowę telefoniczną, nie zawsze krótką ani cichą, nie tylko irytujemy naszych współpasażerów, ale także narażamy ich na ryzyko zakażenia. Czy faktycznie możemy się tak przyczyniać do rozprzestrzeniania wirusa?
Czytaj także: Koronawirus. Jak bezpiecznie korzystać z miejskiego transportu?
Zaraźliwe rozmawianie
Owszem. Koronawirus rozprzestrzenia się przede wszystkim drogą kropelkową – poprzez rozpryskiwane w powietrzu drobne krople śliny i wydzieliny z nosa. Oczywiście, najłatwiej je rozpylić, kichając lub kaszląc bez zasłonięcia w stosowny sposób (chusteczką lub zgiętym łokciem) ust. Niemniej ich emisja ma miejsce także wtedy, gdy po prostu mówimy.