Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Czy Chińczycy wreszcie przestaną jeść psy?

Rocznie w Chinach zabija się na mięso ok. 4 mln kotów i 10 mln psów. Czy teraz to się zmieni? Rocznie w Chinach zabija się na mięso ok. 4 mln kotów i 10 mln psów. Czy teraz to się zmieni? D. Mahlke / Forum
Chiny nie mają dobrej prasy. Są liderami emisji gazów cieplarnianych, słyną z fatalnych warunków pracy, a teraz oskarża się je o pandemię. Uznanie psów za zwierzęta towarzyszące to niewątpliwie próba poprawy wizerunku.

„Chińczycy jedzą wszystko, co pływa, ale nie jest łodzią, wszystko, co lata, ale nie jest samolotem, i wszystko, co chodzi, ale nie jest człowiekiem”. Pandemia zmusiła ich jednak do pewnych zmian. Najpierw był zakaz handlu dzikimi zwierzętami i jedzenia ich, proceder uznano bowiem za „ukryte zagrożenie dla zdrowia”. O tym, jak bardzo ryzykowna była działalność targów, nazywanych nie bez powodu „mokrymi”, wiadomo od dawna. Miejsca te nigdy nie grzeszyły, mówiąc oględnie, wysokim standardem sanitarnym. Cóż. Pozostaje rzec: lepiej późno niż wcale.

Czytaj też: Wszystkiemu wini Chińczycy? Nauka temu przeczy

Zakaz zakazem, apetyt nie spada

Oczywiście zamknięcie takich targów czy zakaz jedzenia dzikich zwierząt nie rozwiązuje problemu. Po pierwsze, nie wiadomo, czy restrykcje zostaną utrzymane. Rynek dzikich zwierząt na cele konsumpcyjne i medyczne jest wart ok. 520 mld juanów, czyli ok. 320 mld zł. Po drugie, apetyt niekoniecznie spadł. Przez pierwsze dwa tygodnie obowiązywania zakazu policja aresztowała niemal 700 osób, które łapały, sprzedawały lub jadły dzikie zwierzęta. W wyniku kontroli przechwycono ok. 40 tys. zwierząt, m.in. wiewiórek, łasic i dzików. Legalni handlarze krokodyli, wielbłądów, jeleni i psów zapowiadali w lutym tego roku, że z niecierpliwością czekają na ponowne otwarcie rynków. Tym ostatnim prawdopodobnie właśnie pokrzyżowano plany.

Czytaj też: Tygrysy i nosorożce w proszku. Przez Chiny

Lista zwierząt hodowanych na mięso bez psów

Chińskie ministerstwo rolnictwa opublikowało w tym miesiącu propozycję nowego katalogu zwierząt gospodarskich, które mogą być legalnie sprzedawane na mięso, futro i do celów medycznych. Na liście nie ma psów. „Wraz z rozwojem ludzkiej cywilizacji, troski o zwierzęta i potrzebą ich ochrony psy stały się zwierzętami towarzyszącymi człowiekowi. Nie uważa się ich za zwierzęta gospodarskie na świecie i Chiny również nie powinny ich w ten sposób traktować” – stwierdził publicznie chiński minister. I chociaż psy nigdy oficjalnie na liście zwierząt gospodarskich się nie znajdowały, to po raz pierwszy odniósł się do tej sprawy przedstawiciel władzy. Z kolei kilka dni wcześniej Shenzhen stał się pierwszym chińskim miastem, gdzie wprowadzano całkowity zakaz produkcji i konsumpcji mięsa psów i kotów.

Czytaj też: Zakaz jedzenia psów i kotów na Tajwanie. Co to da?

Według danych organizacji prozwierzęcych rocznie w Chinach zabija się na mięso ok. 4 mln kotów i 10 mln psów. W kulturze Zachodu od dawna budziło to sprzeciw czy wręcz obrzydzenie. Tradycja sięga tysięcy lat, w niektórych regionach nawet do 500 lat p.n.e. Podejrzewa się, że w południowej części kraju udomawiano wilki głównie w celu wykorzystania ich jako źródła pokarmu. Nie powinno to dziwić, bo przecież właśnie po to udomowiano wiele innych gatunków zwierząt w różnych miejscach na świecie. Zresztą nie tylko w Chinach je się psy. Ma to miejsce chociażby w Wietnamie, Kambodży czy niektórych regionach Nigerii. W Szwajcarii jedzenia psów, praktykowanego na wsiach w niektórych kantonach, zakazano dopiero w 2015 r.

Nie będzie festiwalu psiego mięsa w Yulin?

Większość Chińczyków prawdopodobnie i tak nie chce dalszego wykorzystywania psów i kotów na mięso. Pod propozycją zakazu podpisało się w 2016 r. prawie 9 mln mieszkańców. Według jednego badania z tego samego roku niemal 70 proc. Chińczyków twierdziło, że nigdy w swoim życiu nie jadło mięsa psa. Większość opowiadała się też za zakończeniem festiwalu psiego mięsa w mieście Yulin, uważając, że rujnuje on reputację kraju na świecie. Kto oglądał obrazki stamtąd, ten raczej powinien się z tym zgodzić. Kolejną edycję festiwalu zapowiedziano na czerwiec – w świetle ostatnich wydarzeń nie powinien jednak dojść do skutku.

Świat się zmienia… powoli

Do całkowitego zaniechania wykorzystywania psów na cele konsumpcyjne oczywiście daleka droga. Podjęta przez Shenzhen decyzja oraz deklaracja chińskich władz to pierwszy krok, być może symboliczny, ale ważny. Świat bowiem się zmienia, a wraz z nim nasz sposób patrzenia na wiele spraw. W Szwajcarii, w kraju – jakby nie spojrzeć – rozwiniętym, prawo do głosowania przyznano kobietom w 1971 r., a w kantonie Appenzell Innerrhoden dopiero w 1990 r.! W Arabii Saudyjskiej stało się to dopiero pięć lat temu. W 1974 r. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne skreśliło homoseksualizm z listy chorób psychicznych, ale Światowa Organizacja Zdrowia uczyniła to dopiero w 1990 r. Teraz Chiny chcą zrezygnować z jedzenia psów. Kto wie, może nawet w ramach rozwoju cywilizacji doznamy oświecenia i zrezygnujemy ze zgubnego opierania globalnej energetyki na spalaniu paliw kopalnych. Oby tylko nie za późno.

Czytaj też: Dlaczego jemy wołowinę, a brzydzimy się psiną?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną