Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Dlaczego niektórzy bardziej rozsiewają koronawirusa?

Pandemiczny Przegląd Naukowy Tygodnia Pandemiczny Przegląd Naukowy Tygodnia PantherMedia
Czy SARS-CoV-2 mógł pojawić się w Europie już wiosną 2019 r.? Czy pierwsza infekcja uodparnia na kolejne? Odpowiedzi w naszym Pandemicznym Przeglądzie Naukowym Tygodnia.

Covid-19 to temat numer jeden na całym świecie – każdego dnia pojawiają się setki nowych informacji o chorobie, samym patogenie, ich wpływie na nasz organizm i środowisko. Przejrzeliśmy je za Was i przedstawiamy wybór najważniejszych i najciekawszych naukowych doniesień z ostatniego tygodnia.

O wybuchu epidemii decyduje biologia ludzkiego organizmu albo okoliczności

Jednej z najbardziej tajemniczych kwestii związanych z obecną pandemią przyjrzał się na łamach „New York Timesa” dziennikarz naukowy Carl Zimmer. Chodzi o to, czy wszyscy ludzie zainfekowani koronawirusem zakażają innych w podobny sposób, czy też są osoby, które bardziej go rozsiewają. Można by je porównać do zapałki przyłożonej do podpałki, która nagle zajmuje się gwałtownym płomieniem. Dr Adam Kucharski, epidemiolog z London School of Hygiene and Tropical Medicine, zaobserwował, że w różnych miejscach na świecie epidemia Covid-19 wybuchała z różną siłą. Najlepiej wyjaśnia to zjawisko hipoteza (bazująca na modelach rozprzestrzeniania się wirusa) mówiąca, iż tylko ok. 10 proc. osób jest odpowiedzialnych za 80 proc. nowych infekcji. Z kolei analizy przeprowadzone przez amerykańskich naukowców w stanie Georgia wskazują, że 2 proc. ludzi spowodowało 20 proc. kolejnych zakażeń.

Czytaj też: Ameryka przegrywa bój z Covid-19. Z winy Trumpa

Może być więc tak, że niektórzy z nas są, zapewne za sprawą predyspozycji biologicznych/genetycznych, „rozsadnikami” infekcji: każde ich kaszlnięcie, kichnięcie i aerozole wydostające się z ust podczas mówienia wypełnia mnóstwo koronawirusów. Jednak część specjalistów uważa, że biologiczne różnice mogą być znacznie mniej istotne niż okoliczności: zakażony człowiek w najlepszym „okienku infekcji” (kilka dni po złapaniu wirusa) trafia w odpowiednie miejsce, gdzie spotyka mnóstwo innych ludzi – na koncercie, w siłowni, barze albo jest kierowcą autobusu czy pracownikiem domu opieki.

Jeśli to drugie wyjaśnienie jest poprawne, czyli do transmisji wirusa dochodzi głównie podczas niewielkiej liczby określonych sytuacji (badania z Japonii wskazują na centra medyczne, domy opieki całodobowej i dziennej, restauracje, bary, zakłady pracy, koncerty i imprezy karaoke), to można za pomocą precyzyjnej strategii ograniczyć rozprzestrzenianie SARS-CoV-2.

Czytaj też: Ryzyko śmierci z powodu wirusa. Dlaczego lepiej je znać?

Koronawirus był w Barcelonie już w marcu 2019 r.?

Również na łamach „New York Timesa” można było przeczytać bardzo interesujący artykuł dotyczący kontrowersyjnej pracy (jeszcze nieopublikowanej, na razie ukazał się preprint) naukowców z wydziału mikrobiologii uniwersytetu w Barcelonie. W mieście tym regularnie pobiera się próbki ścieków, by sprawdzać w nich obecność różnych patogenów. Próbki zostają zamrożone, więc można do nich sięgać nawet po latach. Dzięki temu naukowcy przeanalizowali pod kątem obecności wirusa SARS-CoV-2 materiał z 2019 r. i twierdzą, że znaleźli ślady patogenu w ściekach pobranych jeszcze w marcu. Byłaby to wielka sensacja, gdyż do tej pory sądzono, iż wirus zaczął krążyć w chińskiej populacji pod koniec 2019 r. Z kolei Włosi ogłosili niedawno, także na podstawie analiz ścieków, iż SARS-CoV-2 był obecny w Mediolanie i Turynie przynajmniej od 18 grudnia, czyli dwa miesiące przed wybuchem epidemii w tych miastach, najprawdopodobniej za sprawą licznie przybywających do Włoch turystów z Chin.

Wypowiadający się na łamach „New York Timesa” specjaliści spoza Barcelony zdecydowanie studzą emocje. Wskazują m.in., że Hiszpanie użyli testów wykrywających fragmenty trzech różnych genów koronawirusa, ale w próbce z marca 2019 r. znaleźli tylko jeden z nich. Mogła więc ulec zanieczyszczeniu, a nie da się tego ponownie zweryfikować, gdyż wykorzystano już całą próbkę z 2019 r. Wyjściem z sytuacji mogłoby być przetestowanie przechowywanych w szpitalach próbek krwi pacjentów pochodzących z tego samego okresu.

Czytaj też: Czy nadal warto nosić maseczki? Co mówi nauka

Rezusy uodparniają się na kolejną infekcję

Tygodnik „Science” opublikował pracę badaczy z kilku instytutów naukowych z Pekinu. Daje ona nadzieję w kwestii uodparniania się organizmu człowieka na kolejne infekcje. Chińscy naukowcy zakazili koronawirusem makaki, w wyniku czego rozwinęła się u nich choroba płuc. Następnie, we wczesnej fazie dochodzenia do zdrowia, ponownie wprowadzili do organizmów małp SARS-CoV-2. Okazało się, że zwierzęta uodporniły się na kolejną infekcję. Jest więc spora szansa, iż organizm człowieka reaguje podobnie jak naszych małpich kuzynów.

Czytaj też: Wirus wrócił do Pekinu. To zła wiadomość dla świata

20 tys. ofiar koronawirusa w brytyjskich domach opieki

Smutne dane napłynęły z Wielkiej Brytanii: między 2 marca a 12 czerwca w domach opieki dla osób starszych w Anglii i Walii zmarło z powodu Covid-19 prawie 20 tys. ludzi. Ponadto jedna piąta pensjonariuszy wszystkich tego typu placówek została zainfekowana koronawirusem, zaś w połowie takich ośrodków odnotowano przynajmniej jeden potwierdzony przypadek zakażenia. Z kolei przynajmniej 7 proc. pracowników domów opieki zainfekowało się SARS-CoV-2. Dlatego od najbliższego tygodnia przebywające w nich wszystkie osoby w wieku 65+ będą co 28 dni testowane na obecność patogenu w ich organizmach, a pracownicy co tydzień.

Czytaj też: Jak śmiertelny jest koronawirus? Zbliżamy się do odpowiedzi

Kolejny przegląd sytuacji po pół roku pandemii

Tym razem to tygodnik „Nature” podsumowuje, co już wiemy, a czego nie wiemy po sześciu miesiącach zmagania się z wirusem SARS-CoV-2. Naukowcy nadal np. poszukują odpowiedzi na pytanie, dlaczego występują tak dramatyczne różnice w przebiegu choroby Covid-19, a zwłaszcza kto jest narażony na najcięższą jej postać. Międzynarodowemu zespołowi badaczy udało się zidentyfikować – na podstawie analizy 4 tys. przypadków z Włoch i Hiszpanii – dwa warianty genów, które mogą być powiązane właśnie z ciężką postacią choroby.

Czytaj też: Pół roku z Covid-19. Podsumowanie „New York Timesa”

Generalnie publikację w „Nature” można podsumować następująco: niestety, ciągle brakuje przekonujących odpowiedzi na kluczowe pytania. Nie wiemy m.in., jak bardzo wirus mutuje i czy będzie to miało wpływ na skuteczność szczepionki oraz jego zjadliwość, jak długo jesteśmy odporni na kolejną infekcję po zakażeniu (tygodnie, miesiące, lata?), skąd przeskoczył na nas wirus (z nietoperzy, łuskowców, a może po drodze z jeszcze innych zwierząt, np. cywet?).

„Nature” podaje również nowe dane dotyczące szczepionki – trwają prace aż nad dwustoma preparatami, a ok. 20 z nich znalazło się już w fazie badań klinicznych.

W kwestii mutowania koronawirusa pojawiła się właśnie praca na łamach prestiżowego periodyku naukowego „Cell”. Jej autorzy piszą, że na świecie rozpowszechnił się wariant wirusa zawierający mutację związaną z budową jego charakterystycznych wypustek (wyglądających trochę jak maczuga), którymi przyłącza się do ludzkich komórek. Owa mutacja prawdopodobnie ułatwia patogenowi infekowanie ludzi, ale nie powoduje, że przebieg choroby staje się cięższy. Nie wiadomo, czy takie zmiany materiału genetycznego wirusa będą miały wpływ na skuteczność szczepionek.

Czytaj też: Restrykcje i dystansowanie społeczne uratowały miliony ludzi?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną