W cieniu pasjonujących i żywo komentowanych wyborów na prezydenta RP odbyły się – równie pasjonujące i żywo komentowane – wybory doktora habilitowanego Andrzeja Zybertowicza na profesora. Andrzejowi Dudzie w pierwszej turze poszło nieźle i z nadzieją czeka na drugą turę. Niestety Andrzej Zybertowicz w wyborach przepadł – prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów w tajnym głosowaniu odmówiło przedstawienia prezydentowi jego kandydatury do tytułu profesora.
Dlaczego Zybertowicz nie może być profesorem?
To decyzja niezrozumiała o tyle, że prezydent Andrzeja Zybertowicza zna, gdyż Zybertowicz jest jego doradcą, więc nie było żadnej potrzeby, żeby Komisja mu go przedstawiała. Być może członkowie Komisji uznali, że jeśli nie przedstawią Dudzie kandydatury Zybertowicza, to Duda nie nada mu tytułu profesora. Jest to myślenie naiwne; znamy Dudę i wiemy, że upór wąskiej, oderwanej od rzeczywistości grupy profesorów w nieprzedstawianiu mu Zybertowicza tylko dodatkowo zmotywuje prezydenta do nadania tytułu temu naukowcowi.
Można się oburzać, że zmienianie przez Dudę decyzji Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów jest nie w porządku. Ale pytanie, czy jest w porządku, że profesorowie zasiadający w Komisji odmawiają Zybertowiczowi tytułu, który sami od dawna posiadają? Dlaczego dr Zybertowicz nie może być profesorem, skoro oni są? Czy tytuły profesorów mają trafiać do pewnych ludzi tylko dlatego, że jakaś komisja – nieobiektywna, bo niewybrana przez polityków PiS – uznała, że spełniają kryteria? Czy nie czas, aby profesorem – tak jak szefem Orlenu czy prezesem Trybunału Konstytucyjnego – mógł zostać każdy Polak, który jest przekonany, że się do tego nadaje, i uzyska pozytywną opinię prezydenta oraz prezesa PiS?
Żakowski z Zybertowiczem: O demokracji według PiS
Gliński naprawia błędy z przeszłości
Minister kultury Piotr Gliński już zagroził, że jeśli Zybertowicz nie zostanie profesorem, to on zrzeknie się tytułu profesora, który został mu nadany 12 lat temu. Doceniam ten szlachetny poryw, ale nie jestem pewien, czy Gliński ma prawo w ten sposób osłabiać polską naukę, już i tak mocno osłabioną nieprzyznaniem profesury Zybertowiczowi. Gliński nie powiedział jasno, czy przekaże swój tytuł Zybertowiczowi, ale moim zdaniem byłby to gest szalenie miły.
Podobno zrzeczenie się tytułu profesora nie jest możliwe, ale uważam, że to skandal, bo nie można przymuszać Glińskiego, żeby do końca życia był profesorem, jeśli z przyczyn moralnych i politycznych jest to dla niego nie do przyjęcia. Zwłaszcza że do tej pory zachowywał się fair – nigdy przed wyborcami PiS nie ukrywał, że jest profesorem, chociaż przecież niewykluczone, że został nim nie z własnej winy, lecz przypadkowo lub na skutek błędów z przeszłości. Najważniejsze, że dziś jest wobec swojej przeszłości krytyczny i chce te błędy naprawić.
Czytaj też: Układ czuwa