Wydłużenie okresu przyjmowania zamówień od personelu medycznego świadczy na razie o średnim zainteresowaniu szczepieniami. Potwierdzają to dyrektorzy placówek – nie tylko szpitali i przychodni, ale też domów pomocy społecznej, stacji sanitarno-epidemiologicznych i całego sektora ochrony zdrowia. Są punkty, gdzie chce się zaszczepić niemal 100 proc. pracowników, ale też takie, w których chętnych nie ma wcale.
Czytaj także: Szczepionki przeciw covid Powstały szybko – czy są bezpieczne?
Nie pójdą na pierwszy ogień
Mówi się, że przykład idzie z góry. A w przypadku stosunku do szczepień wzorem dla pacjentów i podopiecznych powinni być lekarze oraz pielęgniarki. Wielu z nich rzeczywiście doskonale się z tego zadania wywiązuje, promując szeroko ideę uodpornienia przeciwko covid, mówiąc o tym w mediach i na swoich kanałach społecznościowych.
Na ile jednak zaangażowanie liderów przekłada się na postawę tysięcy lekarzy, pielęgniarek i opiekunów zatrudnionych w domach pomocy społecznej? W wielu miejscach widać opór przed otrzymaniem szczepionki, jakby ktoś za karę fundował ją w pierwszej kolejności właśnie pracownikom sektora ochrony zdrowia. A przecież od niemal roku walczymy z epidemią, przypominając bez przerwy, że bez szczepionki nie da się na tym polu odnieść zwycięstwa – gdy więc mamy ją już w zasięgu ręki, trudno zrozumieć odmowę jej przyjęcia ze strony osób, które – wydawałoby się – najlepiej będą rozumieć jej sens.
Czytaj także: Co wolno zaszczepionemu?