O tym, że wielorybnictwo nie należało do zajęć łatwych ani bezpiecznych, wie każdy, kto czytał „Moby Dicka”. Podpłynięcie na odległość rzutu harpunem do kaszalota spermacetowego, który mógł ważyć nawet 70 ton i mierzyć do 20 m długości, wymagało nie lada odwagi. Tymczasem okazuje się, że imponujące rozmiary były tylko jedną z wielu broni, jakie te potężne ssaki wykorzystywały do obrony przed ludźmi. Nowe badania przeprowadzone na zlecenie The Royal Society dowiodły, że walenie dzieliły się informacjami o atakach i były w stanie opracować przeciw nim skuteczną taktykę.
Czytaj także: Dlaczego wieloryby migrują? Tajemnica odkryta
Z harpunem na kaszalota
Autorzy studium – Hal Whitehead, Luke Rendell i Tim D. Smith – analizowali informacje ze starych dzienników pokładowych prowadzonych przez statki wielorybnicze operujące na północnym Pacyfiku. W pierwszych dekadach XIX w. tamtejsze wody roiły się od waleni, które zabijano dla ich drogocennego tłuszczu, oleju oraz mięsa. Właściwe polowanie prowadzono z pokładu napędzanej wiosłami łodzi, z której rzucano harpunami w grzbiet zwierzęcia. Początkowo ta metoda była niezwykle skuteczna, ponieważ wieloryby broniły się przed ludźmi w taki sam sposób, jak robiły to przed atakami orek: formowały koło, chroniąc w środku młode, a zwrócone na zewnątrz potężne ogony służyły do odganiania napastników. Unoszące się na powierzchni wody, nieruchome walenie były idealnym celem dla harpunników.
Czytaj także: Uwolnić wieloryby!
Kulturowa ewolucja wielorybów
Po kilku latach obfitych łowów coś się jednak zmieniło.