„Indyjski wariant” SARS CoV-2, dokładniej nazywany B.1.617, odegrał dużą rolę przy ostatniej wysokiej fali zakażeń w Indiach i rozprzestrzenił się na wiele innych krajów, docierając również do Polski.
Podkast „Polityki”: Prof. Grzesiowski o szczepionkowym wyścigu z czasem
Nie ma dowodów na to, by powodował cięższy przebieg covid niż jego brytyjski kuzyn z Kent, ale to właśnie w Wielkiej Brytanii – kraju z wieloma powiązaniami kulturowo-gospodarczymi z Indiami – boją się go jak ognia. My również powinniśmy, bo wraz z luzowaniem obostrzeń (według niektórych ekspertów zbyt szerokim, co może jeszcze w czerwcu odbić się znów na wzrostach liczby zakażeń) trzeba uważać zwłaszcza na te warianty koronawirusa, które szybko przenoszą się między ludźmi nieprzestrzegającymi zasad DDM (dystans, dezynfekcja, maseczki).
Na wieść o tym, że dotychczasowe szczepionki są skuteczne wobec i tej odmiany, brytyjski minister zdrowia Matt Hancock na pewno odetchnął z ulgą, ale w wydanym oświadczeniu stwierdził, że wśród osób niezaszczepionych może się ona rozprzestrzeniać lawinowo. Dużo szybciej niż zarazki, które wywołały wśród Brytyjczyków zimową „trzecią falę”.
Czytaj też: ABC. Jak się przygotować do szczepienia?
Po szczepionce pełniejsza ochrona
Z tego powodu wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z NYU Grossman School of Medicine oraz NYU Langone Center są kolejnym istotnym potwierdzeniem uniwersalnych korzyści płynących z akcji masowych szczepień.