Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Jak się ma wariant delta w Polsce? Jesteśmy przygotowani?

Próbki materiału pobranego do badań na covid-19 Próbki materiału pobranego do badań na covid-19 Władysław Czulak / Agencja Gazeta
Wkrótce przekonamy się, czy rząd wyciąga wnioski z własnych błędów. W ubiegłym roku nie przygotował kraju do jesiennej fali zakażeń. A jak będzie teraz, gdy wariant delta SARS-CoV-2 zacznie pod koniec wakacji dominować wśród niezaszczepionych?

Wirus delta też mutuje i nie wiadomo, co z tych nowych wariantów wykluje się za kilka tygodni. Na razie poinformowano o odmianie delta plus w kilku regionach Indii, ale każda bardziej agresywna odmiana wypiera swoje poprzedniczki, więc to nie koniec wykrywania na świecie nowych typów koronawirusa.

Polskie Ministerstwo Zdrowia, a właściwie cały rząd, nie powinny więc skupiać się na fetowaniu stosunkowo niskiej liczby zakażeń, tylko przygotowywać kraj i ochronę zdrowia do jesiennej zwyżki zachorowań na covid.

Zapał do szczepień wśród obywateli opadł już dawno, więc pokładanie nadziei w rychłym uzyskaniu odporności zbiorowej jest dość naiwne. Lepiej przyłożyć się do dokładniejszych śledztw epidemiologicznych, by można było szybko lokalizować nowe ogniska zakażeń, zbierać na bieżąco dane na temat wirusów krążących w populacji (a więc testować chorych) i przygotowywać szpitale na ewentualność kolejnej fali, która może pojawić się po wakacjach.

Uszczelnianie granic w wakacje to mrzonka

Minister zdrowia Adam Niedzielski opublikował w niedzielny poranek tweeta, który zabrzmiał jak kolejne odwołanie epidemii: „Właśnie mija miesiąc, odkąd liczba nowych dziennych zakażeń spadła poniżej 1 tys. Trend cały czas malejący. Nadal ani wzrost mobilności, ani nowe mutacje nie powodują zwiększenia liczby zakażeń”.

Przekazane dane są prawdziwe i wystarczy analizować codzienne raporty Ministerstwa Zdrowia, by zauważyć malejące od kilku tygodni słupki na wykresach, ale mam nadzieję, że z tyłu głowy pana ministra są czające się nad Polską nowe warianty koronawirusa, które – jak to się już dzieje w innych krajach – zaczynają przełamywać odporność poszczepienną. Nie należy zwalniać ludzi z zachowania ostrożności, pisząc, że „wzrost mobilności i nowe mutacje nie zwiększają liczby zakażeń”, bo za kilka tygodni może nadejść moment, że trzeba będzie znowu wycofywać się rakiem z takich diagnoz.

Choćby przykład Izraela uczy pokory, a w kraju tym właśnie zarządzono ponowny obowiązek noszenia masek w pomieszczeniach (choć liczba w pełni zaszczepionych sięga tam 57 proc.; u nas dla porównania – ok. 30 proc. populacji). O miesiąc przesunięto również datę otwarcia kraju dla turystów – z powodu obaw o możliwość rozprzestrzeniania wariantu delta. W tym kontekście za chwalebne należy uznać stanowisko władz Polski nakładające obowiązek 10-dniowej kwarantanny na podróżujących spoza strefy Schengen (może ją skrócić negatywny wynik testu po siedmiu dniach). Ma to nie dopuścić do powtórzenia scenariusza z grudnia 2020 r., kiedy do Polski bez szczególnej kontroli przylecieli na święta rodacy z Wysp Brytyjskich. Ale skoro obecne przepisy dają przybyłym dobę na dojazd do miejsca odbywania kwarantanny, to przy wysokiej zakaźności wirusa delta każda samodzielna podróż autobusem lub pociągiem może przyczynić się do szybkiego rozprzestrzenienia infekcji.

Czytaj także: Wariant delta się szerzy, Brytania ma plan, Europa patrzy

Zapowiedziane przez ministra uszczelnienie granic jest na razie wyrywkowe. Samochody wjeżdżające do Polski od strony Niemiec, gdzie również notuje się w ostatnim czasie spory przyrost zakażeń deltą, poddawane są kontroli przez mobilne patrole Służby Granicznej, która żąda okazania negatywnego testu na koronawirusa lub dowodu zaszczepienia albo przechorowania covid. W wakacje ruch turystyczny przybiera na sile, więc upilnowanie tysięcy przemieszczających się rodaków będzie dużo trudniejsze.

Sanepid nie może próżnować

Dużo więcej niż funkcjonariusze ochrony granic mają jednak do zrobienia pracownicy Sanepidu. Inspekcja sanitarna po pierwszych śledztwach dotyczących ognisk zachorowań wywołanych wariantem przywleczonym z Indii we wnioskach swoich raportów nie różniła się od zagranicznych obserwacji: zarazek ten szybko się przenosi, u dorosłych i dzieci wywołuje objawy, które mogą przypominać zwykłe przeziębienie lub anginę, jest wysoce zakaźny (czyli jeden pacjent może transmitować wirusa na wszystkich członków rodziny, z którymi mieszka, lub współpracowników, jeśli z objawami infekcji przyszedł do pracy).

Czytaj także: Szczepionki mRNA skuteczne przy indyjskim wariancie

Przy prawidłowym dochodzeniu epidemiologicznym i szybkim zastosowaniu izolacji każde ognisko można skutecznie wygasić – tego właśnie należy dziś oczekiwać od inspektorów. Zakażeń koronawirusem delta z pewnością będzie przybywać podczas lata, zwłaszcza że wielu rodaków wyjedzie poza Polskę do krajów południa Europy, gdzie duży odsetek osób jest wciąż niezaszczepionych.

A zatem przed stacjami Sanepidu spore wyzwanie, aby nie „przepuszczać” źródeł nowych infekcji i nawet jeśli pojawiać się będą lokalnie (jak ostatnio w Gdańsku, na Śląsku czy w Policach), nie wolno pozwolić im na rozprzestrzenienie się na większe regiony kraju. Obieg informacji musi być dużo szybszy niż do tej pory, a tzw. sekwencjonowania określającego konkretny typ zarazka nie należy już zawężać do placówek naukowych. Stacje sanitarno-epidemiologiczne będą mieć własną sieć laboratoriów w Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach, Łodzi, Rzeszowie i Warszawie, ale takim wnikliwym badaniom trzeba poddawać przynajmniej co dziesiąty wymaz w skali całego kraju, a nie pojedyncze powiaty.

Szczepienia zyskują na znaczeniu

Mimo rosnącej liczby przypadków w różnych krajach zakażonych koronawirusem delta, tam gdzie jest duży odsetek zaszczepionych, liczba zgonów i ciężkich przypadków nie rośnie proporcjonalnie do ogólnej liczby, również lżejszych, infekcji.

A zatem wbrew niektórym nieprawdziwym enuncjacjom medialnym, o których niedawno wspominałem, szczepienia nadal są skuteczne i mogą zabezpieczać jeśli nawet nie przed zakażeniem w ogóle, to na pewno przed ciężkim przebiegiem covid. Nie u wszystkich, ponieważ w każdej populacji jest odsetek ludzi zwanych non-responderami, którzy mimo podania im szczepionki nie wytworzą odpowiedniej liczby przeciwciał.

Ale dobra wiadomość jest taka, że nasze uodpornienie na wariant delta warunkują nie tylko przeciwciała, lecz również tzw. odporność komórkowa i wytworzenie komórek pamięci immunologicznej. Jak stwierdził w wywiadzie zamieszczonym na medycznym portalu Termedia prof. Tomasz J. Wąsik, kierownik Katedry i Zakładu Mikrobiologii i Wirusologii Wydziału Nauk Farmaceutycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, siła przeciwciał neutralizujących może być słabsza przy zakażeniach wariantem delta, ale ona i tak jest wystarczająca, żeby uchronić przed śmiercią i ciężką chorobą, poza tym dodatkowo generowana jest silna odpowiedź komórkowa, która jest bardzo istotna. „Przeciwciała generowane po szczepieniu mają nieznacznie niższą aktywność neutralizacyjną względem wariantów alarmowych, m.in. delta, ale najnowsze badania wykazują, że odpowiedź komórkowa skierowana przeciwko tym wariantom jest silna i efektywna” – oświadczył profesor.

Czytaj także: Ozdrowieńcy, zaszczepieni. Jak długo będziemy odporni na wirusa?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Czy człowiek mordujący psa zasługuje na karę śmierci? Daniela zabili, ciało zostawili w lesie

Justyna długo nie przyznawała się do winy. W swoim świecie sama była sądem, we własnym przekonaniu wymierzyła sprawiedliwą sprawiedliwość – życie za życie.

Marcin Kołodziejczyk
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną