Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Nauka

Czy Czerwony Las zabija Rosjan?

Czarnobylska Strefa Zamknięta. Znak oznaczający teren Czerwonego Lasu Czarnobylska Strefa Zamknięta. Znak oznaczający teren Czerwonego Lasu olodymyr Tarasov / Ukrinform / Forum
Od kilku dni w sieci ukazują się doniesienia o tym, że rosyjscy żołnierze, którzy okupowali teren wokół elektrowni w Czarnobylu, i to już na samym wstępie wojny, teraz cierpią na chorobę popromienną, a nawet – że jeden zmarł z powodu napromieniowania.

Swoją drogą, należałoby im się, bo po co się pchali na Ukrainę i po co prowadzili ciężkie roboty ziemne, umocnieniowe, w Czerwonym Lesie wokół elektrowni, w tzw. Czarnobylskiej Strefie Zamkniętej? Jednak te doniesienia są prawdopodobnie – delikatnie mówiąc – przesadzone. W okolicy elektrowni jądrowej, która od lat jest przykryta gigantyczną kopułą mającą zatrzymać wszelkie produkty rozpadu radioaktywnego, nie ma dawek promieniowania tak silnych, by zagrażały życiu człowieka w sytuacji krótkiego, kilku- lub kilkunastodniowego okresu przebywania. Nawet w najbardziej skażonym obecnie radioaktywnie obszarze na ziemi, czyli we wspomnianym Czerwonym Lesie rozpościerającym się wokół elektrowni Czarnobyl na obszarze 10 km kw.

Notabene nazwa „Czerwony Las” wzięła się stąd, że po katastrofie w 1986 r. miejscowy las został bardzo napromieniowany i wszystkie drzewa przybrały rdzawo-czerwoną barwę i obumarły. Sporą część drzew tego nieszczęsnego lasu udało się wyciąć i zakopać pod ziemią, ale nie wszystkie. Do dzisiaj dużo ich pozostało i stanowią zatrważające, naturalne świadectwo największej katastrofy atomowej na ziemi. Ale wróćmy do popromiennych chorób ruskich sałdatów.

Czytaj także: Nie ma zagrożenia nuklearnego. Rosjanie z dala od reaktorów

Choroba popromienna. Czy Rosjanie mogli już na nią zapaść?

Otóż ostra choroba popromienna zaczyna się u ludzi, którzy przyjęli na całe ciało dawkę jednego siwerta (1 Sv) w krótkim czasie, kilkunastu lub 20–30 godz. Siwert to jednostka wyrażająca ilość energii promieniowania pochłoniętego przez żywą tkankę w relacji do skutków biologicznych, które to promieniowanie wywołuje. Ponieważ jest to jednostka duża, wartość dawek promieniowania podaje się też w mili- lub mikrosiwertach. Milisiwert to jedna tysięczna, a mikrosiwert – jedna milionowa. Żeby pochłonąć dawkę 1 Sv w okresie ok. 24 godz. (na całe ciało), trzeba przebywać odpowiedni czas na skażonym terenie, na którym dawki promieniowania wynoszą 42 mSv/h (milisiwerta na godzinę), czyli 42 tys. mikrosiwertów na godzinę.

Miejsc tak wysokiego skażenia radioaktywnego terenu w pobliżu elektrowni w Czarnobylu nie ma. Obecnie maksymalna wartość, którą można przyjąć na całe ciało w krótkim czasie nawet w niebezpiecznym Czerwonym Lesie, to 250 mikrosiwertów na godzinę. To o wiele, wiele za mało, by nabawić się choroby popromiennej, dającej objawy szybko – w kilka lub kilkanaście dni. Gdzieś na tym obszarze dawki mogą być istotnie wyższe niż 250 mikrosiwertów na godzinę, ale tylko punktowo. A tu chodzi o całościowe promieniowanie dużego obszaru, któremu podlega całe ciało. Dlatego doniesienia o cierpiących na chorobę popromienną lub nawet umierających na nią rosyjskich żołnierzach stacjonujących wokół elektrowni trzeba niestety mocno zweryfikować.

Czytaj także: Cywilizacja nuklearna. Dlaczego Putin straszy bombą?

Promieniowanie i czas

Oczywiście ważną kwestią jest długość przebywania na terenie skażonym nawet niegroźną w krótkim czasie dawką. Im dłużej organizm żywy przebywa na skażonym niewielkimi dawkami promieniowania obszarze, tym prawdopodobieństwo wystąpienia w przyszłości jakiejś choroby popromiennej staje się większe. W przypadku Czerwonego Lasu jednak, by do zagrożenia ostrą, a więc objawiającą się szybko chorobą popromienną mogło dojść, Rosjanie musieliby przebywać w tym lesie ponad 160 dni bez przerwy. Dzień i noc. Tyle czasu nie mieli, wycofali się z tego obszaru znacznie wcześniej. I można by powiedzieć: w sam czas.

Oto – w wielkim przybliżeniu – obraz ludzi umierających na ostrą chorobę popromienną po bardzo silnym napromieniowaniu: cała skóra, tkanki, widoczne narządy oraz części ciała dosłownie rozpływają się, tworząc szklisty twór, który coraz bardziej zanika i przybiera postać rozmytego obiektu tylko ledwo przypominającego człowieka. Męka umierających w ten sposób jest na pewno nie do opisania.

Odrębną kwestią jest długoterminowe oddziaływanie promieniowania jonizującego na organizm człowieka, nawet jeśli nie przyjął on dawki wywołującej szybko objawy ostrej choroby popromiennej. Ta kwestia była badana przez dziesiątki lat przez wiele laboratoriów i instytutów medycznych. Nie jest do końca rozstrzygnięta – ze względu na deficyt przypadków realnych, które można by dokładnie badać w laboratoriach, mowa tu oczywiście o ludziach – choć wiadomo, że poważne skutki przebywania w terenie napromieniowanym w przyszłości mogą wystąpić. Mogą się pojawić za kilka lub kilkanaście lat w postaci wywołanych zmianami genetycznymi dysfunkcji wielu kluczowych organów.

Reasumując: dzisiaj jeszcze Czerwony Las pewnie żadnych rosyjskich żołnierzy nie zabija, ale w przyszłości... Kto wie?

Czytaj także: Zabójczy mit Czarnobyla. Ludzi wcale nie trzeba było przesiedlać

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną