Wyobraźcie sobie zaskoczenie widzów francuskiego kanału TF1, kiedy 17 sierpnia 2014 r. zobaczyli co prawda prognozę pogody na 18 sierpnia, ale roku 2050. Prezenterka Evelyne Dhéliat ze szczegółami opowiadała o przesuwających się frontach atmosferycznych, zapowiadanych deszczach i nadchodzących burzach. Obrazem najbardziej jednak przemawiającym do wyobraźni była mapa temperatury: ta wahała się od 26 st. C w Bretanii i Normandii aż po 43 st. na południu. W Paryżu już rano prognozowana temperatura miała przekroczyć 26 st.
Ten – chciałoby się powiedzieć – performance był częścią akcji zorganizowanej przez Światową Organizację Meteorologiczną z okazji zbliżającego się Szczytu Klimatycznego w Limie. Chodziło o uwrażliwienie obywateli różnych krajów na tematykę zmian klimatu poprzez odwołanie się do tego, czego doświadczają na co dzień: temperatury. O ile kryzys klimatyczny może wydawać się – zwłaszcza w północnej i środkowej Europie – odległy i nieco abstrakcyjny, o tyle od pogody uciec jest trudno.
Czytaj także: Piekielne upały nad Europą
O całej akcji pewnie dawno byśmy zapomnieli, gdyby nie to, że prognoza Evelyne Dhéliat sprawdziła się już w tym roku (28 lat wcześniej!), a kadr z mapą Francji zalaną falą upałów stał się wiralem na Twitterze.
Betonowe wyspy
W miastach problem upałów jest potęgowany przez zjawisko wysp ciepła. Gęstość zaludnienia, materiały bardziej absorbujące i magazynujące ciepło – mówimy tu głównie o betonie – utrudniona wentylacja czy intensywny transport drogowy sprawiają, że obszary zurbanizowane są gorętsze od terenów, które je otaczają.